Translate

piątek, 26 lipca 2013

Chelsea i Nicole cz. X ( ostatnia )

-No i co ?- zapytałam już troszkę zdenerwowana.
-Załatwiliśmy wam bilety. Lecicie do nas !- krzyknął Louis.
-Naprawdę ?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Naprawdę.- odpowiedział szczęśliwy Harry.
-Bilety powinny być już dzisiaj wieczorem.- powiedział Louis.
-Więc zaraz jak je tylko dostaniecie bierzecie najbliższy lot i spotykamy się tutaj.- powiedział Harry.
-A co z dziećmi ?- zapytała Chelsea.
-No właśnie.- poparłam.
-Poproście rodziców o pomoc. W końcu nie potrwa to długo.- powiedział Louis.
-Ok.- odpowiedziałyśmy.
-To widzimy się nie długo.- powiedział Harry.
-No. To do zobaczenia.- powiedziałam.
-Paaaaa !!!-krzyknęli.
-Paaaa!!!-odpowiedziałyśmy.
Zaraz po tej rozmowie odebrałyśmy bilety i załatwiłyśmy sobie najbliższy lot do LA. Ja poszłam do domu się spakować i musiałam iść do rodziców poprosić o pomoc. Bałam się trochę tego jak zareagują ale pewna siebie poszłam. Drzwi otworzyła mi mama.
-Hej mamo.
-Cześć. Coś się stało ?
-W pewnym sensie.
-To chodź. Siadaj.
-Mamo, bo chodzi o to czy mogłabyś z tatą przez jakiś czas zaopiekować się Darcy ?
-A coś się stało ?
-Muszę wyjechać.
-A gdzie ? A co jest coś nie tak ? Jesteś chora ? Albo coś z Harrym ?
-Nie wszystko ok. Właśnie chodzi o to, żebym mogła spotkać się z Harrym. A on jest w Los Angeles i chciałabym żebyście przez ten czas się zaopiekowali małą.
-Oczywiście, że się zaopiekujemy. Co to za pytanie. A kiedy tam lecisz ?
-No właśnie za nie całą godzinę mam odprawę.
-O to już lepiej idź.
-Dobrze. Dziękuję.
-Tylko zadzwoń jak już dolecisz.
-Dobrze zadzwonię. To papa.
Taksówka zawiozła mnie na lotnisko gdzie czekała już na mnie Chelsea. Po odprawie byłyśmy już w samolocie. Po około 9 godzinach , wylądowałyśmy na lotnisku w LA.
-Ej. A gdzie my mamy teraz iść ?- zapytała Chel.
-No właśnie nie wiem. Nie pomyślałam o tym wcześniej.
-Dobra zaraz zadzwonię do Louisa.
-Ok. Ale czekaj, czekaj. Chyba ich widzę.
-Gdzie ?
-No tam. To nie oni ?
-To oni ! Chodź do nich.
Ciągnąc za sobą walizki doszłyśmy do naszych chłopaków. Pojechaliśmy do hotelu w którym byli zakwaterowani wszyscy. Wzięli nam osobne pokoje. Umówiliśmy się, że spotkamy się wszyscy rano. Harry zaprowadził mnie do pokoju.
-Dziękuje. Teraz już sobie poradzę z rozpakowaniem.
-Ale ja ci chętnie pomogę.
-Ale ja bardzo dziękuje. Nie będę cię wykorzystywać.
-Ale ty mnie wcale nie wykorzystujesz. Proszę pozwól mi ci pomóc.
-Nie mam sumienia odmawiać.
-No widzisz.- powiedział po czym położył mnie na łóżku.
-No i gdzie to rozpakowywanie. Miałeś mi chyba pomóc.
-Rozpakowanie zajmie nam 5 minut. A teraz trzeba się odprężyć.
-Ale ja czuję się świetnie. Niczego mi nie potrzeba.
-Tylko tak mówisz.
-No dobrze. Tylko Harry, mi na razie Darcy wystarczy. Ja nie chcę mieć na razie drugiego dziecka.
-Ależ spokojnie. Nie musimy na razie planować drugiego dziecka.
Kolejnego dnia rano spotkaliśmy się wszyscy razem. Chłopcy zabrali nas na małą wycieczkę po LA. To miasto było ogromne. Czas tak szybko zleciał, że już był wieczór. Szłam szeroką ulicą z Harrym.
-Mogę o coś zapytać.?- zapytał Harry.
-Jasne.
-Zrobiłaś sobie tatuaż ?
-Zauważyłeś ?
-No pewnie, że tak.
-Tak. Postanowiłam, że coś zmienię. To było w dzień waszego wyjazdu.
-A czemu akurat koniczynka ?
-Na szczęście.
-Musisz pokazać Niallowi. Jego to najbardziej ucieszy. No bo wiesz symbol Irlandii.
Odpowiedziałam tylko uśmiechem.
-A planujesz robić sobie jeszcze jakieś tatuaże ?
-Nie wiem. A czemu pytasz ?
-Bo zaraz będziemy przechodzić obok najlepszego studia tatuażu w całym LA.
-No nie wiem. Zobaczę.
Dochodziliśmy już do studia. Nie wiedziałam, czy wchodzić tam czy nie. Już Harry miał przechodzić obok studia gdy pociągnęłam go do środka.
-Jednak się zdecydowałaś ?- zapytał.
-Tak. A co ? W końcu chyba raz się żyje, nie ?
-Oczywiście, że tak. A co chcesz sobie zrobić ?
-Jak byłam mała pomyślałam, że jak będę miała dziecko to wytatuuje sobie pierwszą literę imienia za uchem.
-Chcesz literę D za uchem ?
-Tak. A co ? To zły pomysł ?
-Nie. Wręcz przeciwnie. To urocze.
-Tak myślisz ?
-Tak. I dlatego ja też zrobię sobie taki tatuaż.
-Naprawdę ?
-Tak. W końcu jesteśmy rodziną.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Oboje zrobiliśmy sobie takie same tatuaże i zadowoleni opuściliśmy studio. Gdy wróciliśmy do hotelu wszyscy byli zaskoczeni naszą nową ozdobą. Jednak wszystkim się ona spodobała. Gdy Liam z Harrym i Niallem grali w bilarda ja siedziałam przeglądając jakiś magazyn. Nagle podszedł do mnie Zayn.
-O nie grasz z chłopakami ?
-Przegrałem.
-Oj. Biedaczek. To chodź tu siadaj koło mnie.
-Myślałem, że nigdy nie zrobisz sobie tatuażu.
-No widzisz. A tu takie zdziwienie.
-A poszłabyś ze mną i Liamem do studia ?
-A co będziecie robić sobie tatuaże ?
-To znaczy ja tak. Ale Liam to chyba nie. On idzie dla towarzystwa.
-Jasne. Czemu nie ? Chętnie pójdę.
W Los Angeles zostałyśmy jeszcze tydzień. Po tygodniu wróciłyśmy do Londynu. Zaraz po tym wrócili chłopcy. Zakończyli swoją trasę ale i tak obie wiedziałyśmy, że to nie koniec ich tras koncertowych.
TRZY LATA PÓŹNIEJ
Właśnie trwały przygotowania do ślubu mojego z Harrym. Miałam już 23 lata więc był to dobry czas. Ślub miał odbyć się oczywiście w Londynie. Zaproszenia dostali chyba wszyscy. Było tych osób bardzo dużo. Na świadków oczywiście wybraliśmy Chel i Louisa. Nadszedł wreszcie ten długo wyczekiwany dzień. Wszystkie druhny zebrały się u mnie w domu i pomogły mi w przygotowaniach. Suknia ślubna, welon to wszystko wyglądało jak z bajki. Dzieci wraz z Lux zostały pod opieką bardzo zaufanej osoby. Wszystko było już gotowe. Gdy dotarliśmy już do kościoła dla naszych gości prawie nie było miejsca. Jednak wszystko się udało. Oboje powiedzieliśmy tak. Czas było na dalszą część uroczystości. Pierwszy taniec i zabawa do białego rana. O północy był czas na oczepiny. Stanęłam na środku i rzuciłam welon. Złapała go oczywiście Chelsea. Wszyscy bili brawa. Pomogłam założyć jej welon gdy podszedł do nas Louis. Postanowiłam, że zostawię ich samych.
~Oczami Louisa~
-Cieszę się, że to właśnie ty złapałaś welon.
-A czemu ?
-Bo………
~Oczami Chelsey~
Nagle zobaczyłam, że Louis klęknął przede mną. Wszyscy obecni skierowali buzie na nas.
-Chel czy zostaniesz moją żoną ? Chcę spędzić z tobą resztę swojego życia.
-Oczywiście, że tak.
~Oczami Louisa~
Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Nagle zobaczyłem, że Chelsea cała zbladła.
-Co się dzieje Chel ?
-Nie nic. Wszystko ok, tylko tak mi słabo.
Zobaczyłem, że ona upada, złapałem ją. Ktoś szybko przyniósł wodę. Chel się powoli ocknęła.
-Nic ci nie jest, słońce ?
-Nie. To z tych emocji.
-Jednak powinnaś iść do lekarza.
-Dobrze pójdę. Ale jutro dobrze ?
-Dobrze. Może chcesz jechać do domu ?
-Nie. Nie jest jeszcze ze mną tak źle.
-W takim razie zapraszam do tańca.
NASTĘPNEGO DNIA
Nicole i Harry wraz ze swoim dzieckiem pojechali na podróż poślubną. Chcieli spędzić czas razem jako rodzina. Ja niestety musiałam iść do lekarza żeby uspokoić Louisa.
-To co jedziemy do lekarza ?-zapytał Louis.
-Tak. Ale ja mogłabym sama pojechać.
-Nie ma mowy.
-Ale….
-Żadne ale. Jedziemy razem i już.
Pojechaliśmy do lekarza. Po usłyszeniu wyniku mało nie zemdlałam. Okazało się, że znowu jestem w ciąży. Louis był zachwycony. Cieszył się, jednak ja nie byłam taka szczęśliwa, bo myślałam, że przynajmniej teraz mogę bez problemu zacząć naukę na jakiejś uczelni. Louis jednak zapewnił mnie, że ze wszystkim sobie poradzimy. Po powrocie do domu szybko zadzwoniłam do Nicole.
-Halo ? Nicole ?
-Tak. Hej. Co tam u was słychać ?
-A wszystko dobrze. Lepiej powiedz co u was ?
-Świetnie. Odpoczywamy. Wreszcie czujemy się jak prawdziwa rodzina. Teraz sobie spacerujemy po plaży.
-To widzę, że wszystko ok.
-Tak. Ale coś słyszę, że u was coś nie za dobrze.
-A wiesz…..
-No mów.
-Jestem znowu w ciąży.
-To świetnie. Czemu się nie cieszysz ?
-Bo myślałam, że będę mogła bez żadnego problemu iść na uczelnie. A tym razem będzie kolejne dziecko.
-Oj, przestań. Przecież wszyscy wam pomogą. Ja i Harry również. Nie ma się czym przejmować.
-Dzięki. A kiedy wracacie ?
-No już nie długo. Nie martw się jak tylko przylecę to do ciebie wpadnę.
-Dzięki. To do zobaczenia i miłego pobytu.
-Dzięki. Pozdrów Louisa i chłopców.
-Jasne. Zaraz przekaże pozdrowienia.
Zaraz po narodzinach drugiego dziecka Chel i Louisa tym razem dziewczynki odbyło się ich wesele. Kilka miesięcy po ślubie odbyły się chrzciny małej Amy.
TRZY LATA PÓŹNIEJ
Trzy lata później to ja urodziłam dziecko. Chłopczyka. Ja i Harry postanowiliśmy wreszcie poczuć się jak prawdziwi rodzice. Ja skończyłam studia i zostałam prawnikiem. Chłopcy jako zespół przystopowali troszkę i mieli więcej czasu dla siebie. Wszyscy się spotykaliśmy, rozmawialiśmy i prowadziliśmy normalne życie tak jak wcześniej. Zayn też poznał dziewczynę z którą miał pewne plany na przyszłość.
KILKA LAT PÓŹNIEJ
Mam już 34 lata. Harry 35, Chelsea 33, Louis 38 a reszta 36. Chłopcy skończyli już ze śpiewaniem, ja i Chelsea miałyśmy już zawody i prace. Miałam już dwoje dzieci: 16-letnią córkę Darcy i 8-letniego synka Nicka. Tworzyłam szczęśliwą rodzinę z Harrym. Byłam z nim po prostu szczęśliwa. Chelsea również miała dwójkę dzieci: 16-letniego syna Nialla i 13-letnią córkę Amy. Nasze dzieci przyjaźniły się ze sobą, szczególnie te starsze.
~Oczami Chelsey~
Przygotowywałam kolacje w kuchni.
-Mamo ! Mamo !- wołała Amy.
-Co się stało kochanie ?
-Niall całuje się z jakąś dziewczyną przed domem. I to chyba jest Darcy.
-Dobrze. Ale to jest jego prywatne życie. Nawet jeżeli się z kimś całuje. I pamiętaj nie można tak skarżyć.
-No dobrze. Ale żeby potem nie było, że nie mówiłam.
Następnego dnia postanowiłam pójść do sklepu. Poszłam na dział z magazynami. Niestety to co użalam minęło moje oczekiwania. Na okładce wszystkich znanych czasopism widniał mój syn całujący się z córką Nicole i Harrego. Kupiłam tą gazetę i postanowiłam pójść z tym do Nicole.
-O hej. Wejdź.
-Hej. Chciałam porozmawiać.
-A coś się stało ?
-W pewnym sensie.
-No dobrze to siadaj. Może coś do picia ?
-Nie dziękuje.
-No dobrze. Więc o co chodzi ?
-Widziałaś to ?- powiedziałam pokazując gazetę.
-Czy to nasze dzieci ?
-Tak. Całują się.
-No widzę. Nie da się ukryć.
-I co teraz z tym zrobimy ?
-Nie wiem. Porozmawiaj z Louisem, ja porozmawiam z Harrym a potem porozmawiamy z Niallem i Darcy.
-Dobrze. Jak załatwię już to z Louisem to do ciebie zadzwonię.
-Ok. To do zobaczenia.
~Oczami Nicole~
-Cześć. Już wróciłeś ?
-No a ile można być na zakupach.
-Słuchaj Darcy całowała się z Niallem.
-Przecież Niall ma 36 lat a ona dopiero 16.
-Ale nie z tym. Z Niallem od Louisa i Chel.
-Są razem ?
-No wygląda na to że tak. I jeszcze mają zdjęcie na pierwszych stronach gazet. Zobacz !
-No widać, że to coś poważnego.
-I co teraz zrobimy ?
-A co my możemy zrobić ? Nawet jeżeli zabronilibyśmy im się spotykać to i tak by się spotykali.
-To prawda. A ty co byś zrobił jakby twoi rodzice zabronili się spotykać z dziewczyną, którą kochasz ?
-Zrobiłbym wszystko aby się dalej z nią spotykać.
-Ale jeżeli on ją skrzywdzi albo na odwrót to co będzie między nami a Louisem i Chel ?
-Sądzę, że Niall i Darcy są dobrze wychowani i nigdy by tak nie postąpili.
-Masz rację. Teraz tylko trzeba porozmawiać z Darcy.
-Jutro z nią porozmawiamy.

~Oczami Chelsey~
-Louis, widziałeś kto jest na okładkach gazet ?
-Nie, a kto ?
-Twój syn.
-Jak to ? Pokaż.
-Zobacz.
-Spotyka się z Darcy ?
-Na to wygląda. Co teraz zrobimy ?
-A co my możemy zrobić ? I tak co byśmy nie powiedzieli będą się spotykać.
-O Niall ! Wróciłeś.
-Tak.
-Możemy porozmawiać ?-zapytał Louis.
-Jasne. A coś się stało ?
-Zobacz ! Jesteś na okładkach.
-Ale to nie ja !
-Nie kłam. Wiemy, że to ty.- powiedziałam.
-No dobra to ja. Ale co z tego ?
-Słuchaj po prostu powiedz, że spotykasz się z Darcy ?
-Tak spotykam.
-To dlaczego nam tego wcześniej nie powiedziałeś ?
-Bo na pewno zabronilibyście się mi z nią spotykać.
-A skąd wiesz ?
-Nie wiem.
-No właśnie. Jesteśmy szczęśliwi, że wam się układa.
-Naprawdę ?
-Tak. Ale następnym razem mów nam o wszystkim.
-Jasne. Dzięki. Kocham was.
-My ciebie też.

Darcy i Niall są ze sobą szczęśliwi. Nie długo będą obchodzić rocznicę swojego związku. Nicole i Harry są szczęśliwi jako małżeństwo i doskonale wywiązują się ze swoich obowiązków jako rodzice. Pomagają sobie nawzajem. Często urządzają sobie rodzinne wycieczki. Są wzorową rodziną. Chelsea i Louis również są rodziną, której nie ma się niczego do zarzucenia. Ich syn dobrze się uczy i pomaga w obowiązkach domowych.
[16:16:37] Dominika Dziewisz: Ich młodsza córka Amy również pomaga w domu. Tworzą razem wspaniałą rodzinę. Oczywiście oby dwie rodziny spotykają się co tydzień aby porozmawiać. Są świetnymi przyjaciółmi.
Zayn ożenił się i spodziewa się dziecka. Wyjechał do swojego rodzinnego miasta, gdzie zatrzymał się na stałe. Liam i Niall poszli w swoją stronę. Niall wyjechał do Irlandii aby być cały czas z rodziną a Liam postanowił zwiedzić cały świat u boku ukochanej osoby. Wszyscy prowadzą szczęśliwe życie. Każdy z nich znalazł miłość swojego życia. Każdy z nich nie spodziewał się, że przez jeden wyjazd zmieni się ich całe życie. Jednak życie pisze różne scenariusze. Piątka chłopaków, którzy osiągnęli bardzo wiele. Założyli zespół znany na całym świecie- teraz mają rodziny, kochające żony a przede wszystkim dzieci, które wniosły do ich życia coś pięknego. Dwie dziewczyny z Polski, przyjechały na wymianę do Anglii. Mające własne marzenia. Osiągnęły coś co praktycznie było niemożliwe. Jednak warto. Warto wierzyć, warto mieć marzenia. Dlatego nigdy nie mów nigdy.

THE END


1 komentarz:

  1. Bardzo dobre. :D Zapraszam do siebie : http://whatweallwantistobeloved.blogspot.com/ :33

    OdpowiedzUsuń