Translate

wtorek, 23 lipca 2013

Chelsea i Nicole cz. VIII

Najbardziej ucieszył się Harry, że razem z Louisem będą ojcami w równoczesnym czasie. Wszyscy nam pogratulowali. Nadszedł jednak czas kiedy o wszystkim trzeba było powiedzieć Paulowi. Razem więc wszyscy odwiedziliśmy go w jego posiadłości.
-Cześć Paul !- krzyknęli razem chłopcy.
-Cześć. A co się stało, że mnie odwiedzacie ? I to jeszcze w towarzystwie tych pięknych pań.
-Mamy sprawę.- zaczął Zayn.
-Co się stało ?
-Dziewczyny są w ciąży.- powiedział Liam.
-Z kim ?
-Nicole ze mną a Chelsea z Louisem.- powiedział Harry.
-To gratuluje, ale też nie mieliście innego czasu na robienie sobie dzieci.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Myśleliśmy, że gorzej zareaguje na tę wiadomość jednak nie było tak źle. Jeszcze Paul na koniec rozmowy dodał.
-Ale pamiętajcie ! To, że będziecie mieć dzieci nie oznacza, że nadal będziecie ciężko pracować, chodzić na próby i jeździć w trasy. Zrozumiano ?
-Tak. !!!- odkrzyknęli wszyscy.
Po rozmowie wszyscy najpierw pojechaliśmy coś zjeść a następnie pojechaliśmy do domu.
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
Minęło już trochę czasu. Był ostatni dzień wakacji. Chcieliśmy je spędzić wszyscy wspólnie razem, jednak nie udało się to. Chłopcy musieli jechać do swoich rodzin. Oczywiście mam na myśli Liama, Zayna i Nialla. Chelsea z Louisem udali się do jego rodziców poinformować ich o dziecku. Ja i Harry postanowiliśmy szukać domu. Podczas szukania Harry pociągnął mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić. Zaprowadził mnie przed pewien dom. Był ładny. Weszliśmy do środka. Był duży i nowo wyposażony.
-A co to ?
-Nasz nowy dom.
-Jak to ?
-Przed chwilą go kupiłem.
-Ale mu jeszcze nie ustaliliśmy jaki kupujemy ? Podjąłeś tą decyzje sam ? Uważasz, że się nie znam ? I dokonam złego wyboru ?
-Nie, to nie tak. Ja po prostu chciałem…
-No co chciałeś ? Chciałeś kupić ten dom, który tobie odpowiada. Ja tu nie mam nic do powiedzenia tak ?
-Nie, po prostu…
-Dobra. Już skończ to.
-Ale czekaj.
Poszłam przed siebie. Nie rozumiałam dlaczego tak postąpił. Myślałam, że razem podejmiemy tą decyzję. Jednak od już wszystko podjął sam. Chodziłam tak ulicami do godziny 16.00. Wróciłam do domu. Poszłam do salony, jednak nikogo tam nie było. Na stole leżała kartka. Podniosłam ją i przeczytałam. Pisało na niej, że mam wyjść z domu i iść w stronę plaży, a po drodze będę spotykała inne podpowiedzi. Więc tak też zrobiłam. Wyszłam i ruszyłam w stronę plaży. Po drodze otrzymałam kilka podpowiedzi. Gdy doszłam już na plażę zobaczyłam kolejną kartkę na której pisało, że ma iść w kierunku gdzie prowadzą ślady. Nie wiedziałam jakie to mogą być ślady jednak po chwili zobaczyłam na pisaku idący pas róż. Z każdym krokiem zbierałam kolejne róże. Robiło się ciemno, a droga było długa. Nagle zobaczyłam światełka. Podeszłam bliżej. Zobaczyłam koc, koszyk a wokół tego pełno płatek róż i świeczek. Nagle poczułam ciepły oddech na karku. Odwróciłam się. Był to oczywiście Harry, który stał przede mną z bukietem róż.
-A co to mam być za szopka ? Myślisz, że kilkoma różami załatwisz sprawę ?
-Nie. Wcale tak nie myślę. Zorganizowałem to z innego powodu.
-No to niby jakiego ?
-Chcę udowodnić ci jak bardzo cię kocham. I, że zawsze jesteś i byłaś i będziesz dla mnie najważniejsza.
-To wszystko ?
-Nicole jesteś kobietą mojego życia. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty. Chciałbym z tobą to znaczy z wami spędzić resztę swojego życia.- mówił Harry po czym nagle uklęknął.
-Nicole czy zostaniesz moją żoną ?
Wydawało się jakby cały świat stanął w miejscu. Byłam w szoku. Nie spodziewałam się tego .
-Oczywiście, że tak. – po tych słowach Harry włożył mi pierścionek na palec i oboje się pocałowaliśmy.
-Kocham Cię. – powiedziałam czule go całując.
-A ja kocham was.- odpowiedział Harry dotykając mojego brzucha.
Po tej romantyczniej kolacji na plaży razem z Harrym udaliśmy się do domu. Chcieliśmy iść już do naszego nowego domu, jednak nie było tam wszystkich rzeczy. Kolejne dni leciały bardzo szybko. Zaczął się już wrzesień.
~Oczami Chelsey~
Nadszedł wrzesień a to wiązało się z pójściem do szkoły. Byłam pozytywnie nastawiona to tego, chociaż bałam się, że potem będę musiała chodzić do szkoły z brzuchem. Ale do tego miałam jeszcze trochę czasu. A z resztą był to mój najważniejszy rok, bo zdawałam maturę. Był pierwszy miesiąc szkoły, który minął w mgnieniu oka. Wszystko było jak najlepiej.
~Oczami Nicole~
Czas na studia. Już październik więc trzeba się znowu uczyć. Wybrałam się na kierunek: prawo. Wszyscy byli zdziwieni moim wyborem no ale cóż. Zapisałam się do najbliższej uczelni, aby mieć blisko w razie jakby się coś działo. Byłam już w piątym miesiącu i zaczął pojawiać się brzuch. Zaczęło mnie zastanawiać czy paparazzi nie będzie się czegoś doszukiwało ale wiedziałam, że prędzej czy później wszystko się wyda. Musiałam udać się do ginekologa na badania. Harry chciał pójść ze mną. Poszliśmy więc razem. Weszliśmy do gabinetu.
-Dzień dobry.- przywitaliśmy się.
-Dzień dobry. Proszę siadać. Widzę, że mamy tutaj młodych rodziców.
-Tak.- odpowiedziałam.
-Dobrze. No więc zapraszam panią na kozetkę.
Położyłam się na kozetce podciągając bluzkę tak aby było widać brzuch.
-Dobrze, to teraz zrobimy USG.- poinformował nas doktor.
Harry przez cały czas trzymał mnie za rękę. Czułam się przy nim naprawdę bezpiecznie.
-Proszę. Widzicie to ?
-Czy to nasze dziecko ?- zapytał zauroczony Harry.
-Tak. Proszę teraz jak biję jemu serce.
Ten dźwięk był niepowtarzalny. Wtedy czułam, że naprawdę boje w mnie drugie życie.
-Czy chcą państwo poznać płeć dziecka ?
-Chcemy ?-zapytałam Harrego.
-Chcemy. Chcę wiedzieć jaką płeć ma nasz skarb.
-Dobrze. A więc proszę zobaczyć. Wszystkie rysy wskazują, że jest to dziewczynka.
-Moja mała.-powiedział Harry zapatrzony w ekran.
Na koniec wizyty dostaliśmy zdjęcia z USG naszego dzidziusia. Jeszcze nigdy nie widziałam Harrego takiego szczęśliwego. Oczywiście tylko po wyjściu od lekarza rzuciło się na nas paparazzi robiąc zdjęcia. Następnego dnia już byliśmy na okładkach magazynów.
Kolejnego miesiąca to Chelsea miała wizytę u ginekologa. Wybrała się do niego oczywiście z Louisem. Nie przejmowaliśmy się już prasą ani fotoreporterami, bo i tak o wszystkim już wszyscy wiedzieli.
~Oczami Louisa~
Byłem taki szczęśliwy, że zobaczę swoje dziecko. I dowiem się jaką ma płeć. Weszliśmy do gabinetu.
-Dzień dobry.- przywitaliśmy się.
-Dzień dobry. Proszę siadać.
-Decydujące USG ?
-Tak.-odpowiedziała z uśmiechem na twarzy Chelsea.
-Dobrze a więc proszę aby położyła się pani na kozetce.
Chel zajęła swoje wyznaczone miejsce.
-Dobrze. To zaczynamy. Z dzieckiem jest wszystko w porządku.
-Czy to jest ?
-Tak to państwa dziecko. A teraz proszę posłuchać bicia serca.
Ten dźwięk był taki hipnotyzujący. Mógłbym go słuchać cały czas.
-Czy chcą państwo znać płeć ?
-Oczywiście.- odpowiedziałem szybko.
-Wygląda na to, że jest to zdrowy, silny chłopak.
W głowie miałem tylko słowa doktora. Będę miał syna. To było takie niesamowite. Niestety nie kiedy występowały drobne komplikacje ze stresu wywołanego maturą. Ale wszystko wracało do normy. Zbliżały się święta. Ja i Chel mieliśmy je spędzić z rodzicami. Chelsea zaprosiła swoich rodziców tutaj, ponieważ chciała, żeby to wszystko zobaczyli i mogli tu zostać aby być przy wnuczku.
~Oczami Nicole~
Ja te święta miałam spędzić w gronie najbliższych. Moi rodzice mieli przyjechać, żeby już zostać tu na stałe. Wigilia miała się odbywać u rodziców Harrego. Byłam już w 7 miesiącu ciąży. Powoli sobie nie radziłam
Było ciężko pogodzić to wszystko z nauką, mimo tego, że wszyscy na studiach mnie wspierali. Harry zajmował się wystrojem naszego nowego domu. A ja, ja cały czas poświęcałam nauce. Wielką pomoc otrzymywałam również od reszty chłopaków. Szczególnie Niall był bardzo opiekuńczy. Pomagał mi i to bardzo. Wreszcie nadeszła wigilia. Spędzona została w bardzo miłym gronie. Naszym prezentem dla rodziców było mieszkanie. Bardzo blisko nas aby mieli blisko. Louis jako prezent dla Chelsey kupił im wspólny dom zaraz nie daleko od naszego. Gdybyśmy się nie znali teraz zostalibyśmy sąsiadami. Sylwester również spędziliśmy razem. Chłopcy śpiewali, grali. Świetnie się razem bawiliśmy. Chłopcy wypili kilka piw. Niestety mi i Chel zostały tylko soczki. Przyszedł kolejny nowy rok. Nikt by się nie spodziewał, że czas aż tak szybko zleci. Rok temu związałam się z Harrym, a teraz oczekuje na nasze wspólne dziecko. Był styczeń i urodziny Zayna, które spędziliśmy bardzo skromnie bowiem ja i Chel byłyśmy w ciąży a on nie chciał robić jakieś hucznej imprezy, żeby nie robić nam przykrości. Oczywiście pozostałą cześć dni wolnych spędzałyśmy na nauce. Kiedy nadszedł luty obchodziliśmy urodziny Harrego. Również skromnie, ponieważ na luty wypadał termin mojego porodu. 3 dni po urodzinach Hazza do mnie przyszedł do pokoju w którym się uczyłam.
-Mogę wejść ?- zapytał.
-Jasne.
-Możemy porozmawiać.
-Tak. A coś się stało ?
-No, bo wiesz, że teraz są te promocje płyt i w ogóle.
-Tak. No ale o co chodzi ?
-No, bo ja właśnie z tego powodu muszę wyjechać.
-Na ile i gdzie ?
-Do Los Angeles na niecały miesiąc.
-Nie cały miesiąc. Kiedy ja mogę urodzić w każdej chwili ?
-Ale ja tu przylecę w razie czego.
-Ale mnie to nie obchodzi. Ty miałeś być przy porodzie. A teraz co odwalasz ?
-Kochanie ale…
-Jakie kochanie. ? Kiedy ja mam nie długo rodzić ty mi oznajmiasz, że wyjeżdżasz. Nie mogłeś wybrać innego terminu ?
-Ale dobrze wiesz, że to nie ode mnie zależy.
-Ale mnie to nie obchodzi. Mogłeś załatwić, żeby było inaczej.! Auuu !
-Co się stało ?
-Mam skurcze, bo się denerwuje. I to przez ciebie.
-Ale ja naprawdę nie chciałem, żeby tak wypadło.
-Ale to już nie jest ważne. Pokazałeś jak się w to wszystko angażujesz. ! Auuu!
-Ale ja naprawdę….
-Już temat skończony. Teraz sobie możesz jechać ! Auuuu.!
-Wszystko ok. ?
-Tak. Auuuuu !!!!!!!!!! Harry ja chyba rodzę.
-Dobrze to ja już dzwonię po karetkę.
Karetka szybko przewiozła mnie do szpitala. Od razu powiedzieli, że idziemy na salę. Harry był przy porodzie. Cały czas trzymał mnie za rękę. Po kilku minutach urodziłam zdrową córeczkę. Leżałam już na sali trzymając małą na rękach. Byłam bardzo zmęczona więc od razu zasnęłam. Jednak po dwóch godzinach się obudziłam. Powoli otwierałam powieki gdy usłyszałam głos Harrego. Śpiewał jej. To było urocze móc to słyszeć. Nagle usłyszałam jak mówi do niej moja kochana, małą Darcy. Zrozumiałam, że to imię jest wymarzone dla jego małego skarba. Reszta odwiedziła mnie i małą w szpitalu. Byli nią zauroczeni. Po trzech dniach wróciłyśmy do domu. No naszego nowego domu. Pokoik małej był uroczy. Harry cały swój wolny czas poświęcał na opiekowaniu się Darcy. Ja zaczęłam zdrowiej się odżywiać i chodziłam na siłownie aby zgubić zbędne kilogramy. W gazetach już pisało, że urodziłam i że Harry został ojcem. Miesiąc później z bólami brzucha do szpitala trafiła Chelsea.
~Oczami Chelsey~
Miałam straszne skurcze. Louis wezwał karetkę, która zawiozła mnie do szpitala. Rodziłam. Nie trwało to zbyt długo. Najważniejsze było, że Louis był cały czas przy mnie wspierając mnie z całych sił. Urodziłam zdrowego chłopaka. Byłam szczęśliwa, że już po wszystkim. Po kilku dniach wróciłam do naszego nowego domu. Również zapisałam się na siłownię gdzie chodziłam razem z Nicole. To Louis najwięcej czasu poświęcał małemu, ponieważ ja już niedługo miałam pisać maturę. Nasz mały Niall -tak daliśmy mu na imię, miał już 3 miesiące. Rósł tak szybko. Jednak ja w tym miesiącu pisałam maturę. Byłam cała w stresie. Jednak udało się zdałam.
-Zdałam !!!!
-To super !- krzyknęli wszyscy.
-Świetnie.- powiedziała Nicole.
-No to trzeba to jakoś uczcić.- zaproponował Zayn.
-Ale nie da rady.- powiedziała ze smutną miną Nicole.
-Dlaczego ?- zapytał Niall.
-Przecież mamy dzieci.- odpowiedziałam również smutna.
-No to w takim razie wypijemy po kieliszku szampana.- Harry.
-Świetny pomysł.-powiedział Liam.
Cały czas widziałam smutne miny chłopców ale także Nicole. Brakowało nam zabawy, wspólnych spotkań. Cały swój czas poświęcałyśmy albo nauce albo dzieciom. Wykańczało nas już to. Nagle zobaczyłam, że zrezygnowana Nicole siada na sofie i płacze. Podeszłam do niej.
-Co się stało ?
-Mam już tego dość. Jak nie nauka to dziecko. Ja już nie mam na to wszystko siły.
-Ja też. Nie myślałam, że to będzie takie trudne.
-A po za tym odbieramy to też chłopakom a ja tego nie chcę.
-Ja też.
-Wiesz co. Mam to wszystko gdzieś. Chcę iść na imprezę, zabawić się. Chcę zapomnieć o tej smutnej, szarej codzienności.
-Właśnie. W końcu jesteśmy młode. Mamy całe życie przed sobą.
-Chłopaki.- krzyknęła Nicole.
-Co się stało ?- zapytał Louis.
-To idziemy na tą imprezę ?- zapytałam.
-Ale jak to ?-zapytał zdziwiony Harry.
-No normalnie.- powiedziała Nicole.

-Trzeba w końcu jakoś uczcić mój sukces.- powiedziałam.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz