Najbardziej ucieszył się Harry, że
razem z Louisem będą ojcami w równoczesnym czasie. Wszyscy nam
pogratulowali. Nadszedł jednak czas kiedy o wszystkim trzeba było
powiedzieć Paulowi. Razem więc wszyscy odwiedziliśmy go w jego
posiadłości.
-Cześć Paul !- krzyknęli razem
chłopcy.
-Cześć. A co się stało, że mnie
odwiedzacie ? I to jeszcze w towarzystwie tych pięknych pań.
-Mamy sprawę.- zaczął Zayn.
-Co się stało ?
-Dziewczyny są w ciąży.- powiedział
Liam.
-Z kim ?
-Nicole ze mną a Chelsea z Louisem.-
powiedział Harry.
-To gratuluje, ale też nie mieliście
innego czasu na robienie sobie dzieci.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Myśleliśmy, że gorzej zareaguje na tę wiadomość jednak nie było
tak źle. Jeszcze Paul na koniec rozmowy dodał.
-Ale pamiętajcie ! To, że będziecie
mieć dzieci nie oznacza, że nadal będziecie ciężko pracować,
chodzić na próby i jeździć w trasy. Zrozumiano ?
-Tak. !!!- odkrzyknęli wszyscy.
Po rozmowie wszyscy najpierw
pojechaliśmy coś zjeść a następnie pojechaliśmy do domu.
2
TYGODNIE PÓŹNIEJ
Minęło już trochę czasu. Był
ostatni dzień wakacji. Chcieliśmy je spędzić wszyscy wspólnie
razem, jednak nie udało się to. Chłopcy musieli jechać do swoich
rodzin. Oczywiście mam na myśli Liama, Zayna i Nialla. Chelsea z
Louisem udali się do jego rodziców poinformować ich o dziecku. Ja
i Harry postanowiliśmy szukać domu. Podczas szukania Harry
pociągnął mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić.
Zaprowadził mnie przed pewien dom. Był ładny. Weszliśmy do
środka. Był duży i nowo wyposażony.
-A co to ?
-Nasz nowy dom.
-Jak to ?
-Przed chwilą go kupiłem.
-Ale mu jeszcze nie ustaliliśmy jaki
kupujemy ? Podjąłeś tą decyzje sam ? Uważasz, że się nie znam
? I dokonam złego wyboru ?
-Nie, to nie tak. Ja po prostu
chciałem…
-No co chciałeś ? Chciałeś kupić
ten dom, który tobie odpowiada. Ja tu nie mam nic do powiedzenia tak
?
-Nie, po prostu…
-Dobra. Już skończ to.
-Ale czekaj.
Poszłam przed siebie. Nie rozumiałam
dlaczego tak postąpił. Myślałam, że razem podejmiemy tą
decyzję. Jednak od już wszystko podjął sam. Chodziłam tak
ulicami do godziny 16.00. Wróciłam do domu. Poszłam do salony,
jednak nikogo tam nie było. Na stole leżała kartka. Podniosłam ją
i przeczytałam. Pisało na niej, że mam wyjść z domu i iść w
stronę plaży, a po drodze będę spotykała inne podpowiedzi. Więc
tak też zrobiłam. Wyszłam i ruszyłam w stronę plaży. Po drodze
otrzymałam kilka podpowiedzi. Gdy doszłam już na plażę
zobaczyłam kolejną kartkę na której pisało, że ma iść w
kierunku gdzie prowadzą ślady. Nie wiedziałam jakie to mogą być
ślady jednak po chwili zobaczyłam na pisaku idący pas róż. Z
każdym krokiem zbierałam kolejne róże. Robiło się ciemno, a
droga było długa. Nagle zobaczyłam światełka. Podeszłam bliżej.
Zobaczyłam koc, koszyk a wokół tego pełno płatek róż i
świeczek. Nagle poczułam ciepły oddech na karku. Odwróciłam się.
Był to oczywiście Harry, który stał przede mną z bukietem róż.
-A co to mam być za szopka ? Myślisz,
że kilkoma różami załatwisz sprawę ?
-Nie. Wcale tak nie myślę.
Zorganizowałem to z innego powodu.
-No to niby jakiego ?
-Chcę udowodnić ci jak bardzo cię
kocham. I, że zawsze jesteś i byłaś i będziesz dla mnie
najważniejsza.
-To wszystko ?
-Nicole jesteś kobietą mojego życia.
Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty. Chciałbym z tobą to
znaczy z wami spędzić resztę swojego życia.- mówił Harry po
czym nagle uklęknął.
-Nicole czy zostaniesz moją żoną ?
Wydawało się jakby cały świat
stanął w miejscu. Byłam w szoku. Nie spodziewałam się tego .
-Oczywiście, że tak. – po tych
słowach Harry włożył mi pierścionek na palec i oboje się
pocałowaliśmy.
-Kocham Cię. – powiedziałam czule
go całując.
-A ja kocham was.- odpowiedział Harry
dotykając mojego brzucha.
Po tej romantyczniej kolacji na plaży
razem z Harrym udaliśmy się do domu. Chcieliśmy iść już do
naszego nowego domu, jednak nie było tam wszystkich rzeczy. Kolejne
dni leciały bardzo szybko. Zaczął się już wrzesień.
~Oczami Chelsey~
Nadszedł wrzesień a to wiązało się
z pójściem do szkoły. Byłam pozytywnie nastawiona to tego,
chociaż bałam się, że potem będę musiała chodzić do szkoły z
brzuchem. Ale do tego miałam jeszcze trochę czasu. A z resztą był
to mój najważniejszy rok, bo zdawałam maturę. Był pierwszy
miesiąc szkoły, który minął w mgnieniu oka. Wszystko było jak
najlepiej.
~Oczami Nicole~
Czas na studia. Już październik więc
trzeba się znowu uczyć. Wybrałam się na kierunek: prawo. Wszyscy
byli zdziwieni moim wyborem no ale cóż. Zapisałam się do
najbliższej uczelni, aby mieć blisko w razie jakby się coś
działo. Byłam już w piątym miesiącu i zaczął pojawiać się
brzuch. Zaczęło mnie zastanawiać czy paparazzi nie będzie się
czegoś doszukiwało ale wiedziałam, że prędzej czy później
wszystko się wyda. Musiałam udać się do ginekologa na badania.
Harry chciał pójść ze mną. Poszliśmy więc razem. Weszliśmy do
gabinetu.
-Dzień dobry.- przywitaliśmy się.
-Dzień dobry. Proszę siadać. Widzę,
że mamy tutaj młodych rodziców.
-Tak.- odpowiedziałam.
-Dobrze. No więc zapraszam panią na
kozetkę.
Położyłam się na kozetce
podciągając bluzkę tak aby było widać brzuch.
-Dobrze, to teraz zrobimy USG.-
poinformował nas doktor.
Harry przez cały czas trzymał mnie za
rękę. Czułam się przy nim naprawdę bezpiecznie.
-Proszę. Widzicie to ?
-Czy to nasze dziecko ?- zapytał
zauroczony Harry.
-Tak. Proszę teraz jak biję jemu
serce.
Ten dźwięk był niepowtarzalny. Wtedy
czułam, że naprawdę boje w mnie drugie życie.
-Czy chcą państwo poznać płeć
dziecka ?
-Chcemy ?-zapytałam Harrego.
-Chcemy. Chcę wiedzieć jaką płeć
ma nasz skarb.
-Dobrze. A więc proszę zobaczyć.
Wszystkie rysy wskazują, że jest to dziewczynka.
-Moja mała.-powiedział Harry
zapatrzony w ekran.
Na koniec wizyty dostaliśmy zdjęcia z
USG naszego dzidziusia. Jeszcze nigdy nie widziałam Harrego takiego
szczęśliwego. Oczywiście tylko po wyjściu od lekarza rzuciło się
na nas paparazzi robiąc zdjęcia. Następnego dnia już byliśmy na
okładkach magazynów.
Kolejnego miesiąca to Chelsea miała
wizytę u ginekologa. Wybrała się do niego oczywiście z Louisem.
Nie przejmowaliśmy się już prasą ani fotoreporterami, bo i tak o
wszystkim już wszyscy wiedzieli.
~Oczami Louisa~
Byłem taki szczęśliwy, że zobaczę
swoje dziecko. I dowiem się jaką ma płeć. Weszliśmy do gabinetu.
-Dzień dobry.- przywitaliśmy się.
-Dzień dobry. Proszę siadać.
-Decydujące USG ?
-Tak.-odpowiedziała z uśmiechem na
twarzy Chelsea.
-Dobrze a więc proszę aby położyła
się pani na kozetce.
Chel zajęła swoje wyznaczone miejsce.
-Dobrze. To zaczynamy. Z dzieckiem jest
wszystko w porządku.
-Czy to jest ?
-Tak to państwa dziecko. A teraz
proszę posłuchać bicia serca.
Ten dźwięk był taki hipnotyzujący.
Mógłbym go słuchać cały czas.
-Czy chcą państwo znać płeć ?
-Oczywiście.- odpowiedziałem szybko.
-Wygląda na to, że jest to zdrowy,
silny chłopak.
W głowie miałem tylko słowa doktora.
Będę miał syna. To było takie niesamowite. Niestety nie kiedy
występowały drobne komplikacje ze stresu wywołanego maturą. Ale
wszystko wracało do normy. Zbliżały się święta. Ja i Chel
mieliśmy je spędzić z rodzicami. Chelsea zaprosiła swoich
rodziców tutaj, ponieważ chciała, żeby to wszystko zobaczyli i
mogli tu zostać aby być przy wnuczku.
~Oczami Nicole~
Ja te święta miałam spędzić w
gronie najbliższych. Moi rodzice mieli przyjechać, żeby już
zostać tu na stałe. Wigilia miała się odbywać u rodziców
Harrego. Byłam już w 7 miesiącu ciąży. Powoli sobie nie radziłam
Było ciężko pogodzić to wszystko z
nauką, mimo tego, że wszyscy na studiach mnie wspierali. Harry
zajmował się wystrojem naszego nowego domu. A ja, ja cały czas
poświęcałam nauce. Wielką pomoc otrzymywałam również od reszty
chłopaków. Szczególnie Niall był bardzo opiekuńczy. Pomagał mi
i to bardzo. Wreszcie nadeszła wigilia. Spędzona została w bardzo
miłym gronie. Naszym prezentem dla rodziców było mieszkanie.
Bardzo blisko nas aby mieli blisko. Louis jako prezent dla Chelsey
kupił im wspólny dom zaraz nie daleko od naszego. Gdybyśmy się
nie znali teraz zostalibyśmy sąsiadami. Sylwester również
spędziliśmy razem. Chłopcy śpiewali, grali. Świetnie się razem
bawiliśmy. Chłopcy wypili kilka piw. Niestety mi i Chel zostały
tylko soczki. Przyszedł kolejny nowy rok. Nikt by się nie
spodziewał, że czas aż tak szybko zleci. Rok temu związałam się
z Harrym, a teraz oczekuje na nasze wspólne dziecko. Był styczeń i
urodziny Zayna, które spędziliśmy bardzo skromnie bowiem ja i Chel
byłyśmy w ciąży a on nie chciał robić jakieś hucznej imprezy,
żeby nie robić nam przykrości. Oczywiście pozostałą cześć dni
wolnych spędzałyśmy na nauce. Kiedy nadszedł luty obchodziliśmy
urodziny Harrego. Również skromnie, ponieważ na luty wypadał
termin mojego porodu. 3 dni po urodzinach Hazza do mnie przyszedł do
pokoju w którym się uczyłam.
-Mogę wejść ?- zapytał.
-Jasne.
-Możemy porozmawiać.
-Tak. A coś się stało ?
-No, bo wiesz, że teraz są te
promocje płyt i w ogóle.
-Tak. No ale o co chodzi ?
-No, bo ja właśnie z tego powodu
muszę wyjechać.
-Na ile i gdzie ?
-Do Los Angeles na niecały miesiąc.
-Nie cały miesiąc. Kiedy ja mogę
urodzić w każdej chwili ?
-Ale ja tu przylecę w razie czego.
-Ale mnie to nie obchodzi. Ty miałeś
być przy porodzie. A teraz co odwalasz ?
-Kochanie ale…
-Jakie kochanie. ? Kiedy ja mam nie
długo rodzić ty mi oznajmiasz, że wyjeżdżasz. Nie mogłeś
wybrać innego terminu ?
-Ale dobrze wiesz, że to nie ode mnie
zależy.
-Ale mnie to nie obchodzi. Mogłeś
załatwić, żeby było inaczej.! Auuu !
-Co się stało ?
-Mam skurcze, bo się denerwuje. I to
przez ciebie.
-Ale ja naprawdę nie chciałem, żeby
tak wypadło.
-Ale to już nie jest ważne. Pokazałeś
jak się w to wszystko angażujesz. ! Auuu!
-Ale ja naprawdę….
-Już temat skończony. Teraz sobie
możesz jechać ! Auuuu.!
-Wszystko ok. ?
-Tak. Auuuuu !!!!!!!!!! Harry ja chyba
rodzę.
-Dobrze to ja już dzwonię po karetkę.
Karetka szybko przewiozła mnie do
szpitala. Od razu powiedzieli, że idziemy na salę. Harry był przy
porodzie. Cały czas trzymał mnie za rękę. Po kilku minutach
urodziłam zdrową córeczkę. Leżałam już na sali trzymając małą
na rękach. Byłam bardzo zmęczona więc od razu zasnęłam. Jednak
po dwóch godzinach się obudziłam. Powoli otwierałam powieki gdy
usłyszałam głos Harrego. Śpiewał jej. To było urocze móc to
słyszeć. Nagle usłyszałam jak mówi do niej moja kochana, małą
Darcy. Zrozumiałam, że to imię jest wymarzone dla jego małego
skarba. Reszta odwiedziła mnie i małą w szpitalu. Byli nią
zauroczeni. Po trzech dniach wróciłyśmy do domu. No naszego nowego
domu. Pokoik małej był uroczy. Harry cały swój wolny czas
poświęcał na opiekowaniu się Darcy. Ja zaczęłam zdrowiej się
odżywiać i chodziłam na siłownie aby zgubić zbędne kilogramy. W
gazetach już pisało, że urodziłam i że Harry został ojcem.
Miesiąc później z bólami brzucha do szpitala trafiła Chelsea.
~Oczami Chelsey~
Miałam straszne skurcze. Louis wezwał
karetkę, która zawiozła mnie do szpitala. Rodziłam. Nie trwało
to zbyt długo. Najważniejsze było, że Louis był cały czas przy
mnie wspierając mnie z całych sił. Urodziłam zdrowego chłopaka.
Byłam szczęśliwa, że już po wszystkim. Po kilku dniach wróciłam
do naszego nowego domu. Również zapisałam się na siłownię gdzie
chodziłam razem z Nicole. To Louis najwięcej czasu poświęcał
małemu, ponieważ ja już niedługo miałam pisać maturę. Nasz
mały Niall -tak daliśmy mu na imię, miał już 3 miesiące. Rósł
tak szybko. Jednak ja w tym miesiącu pisałam maturę. Byłam cała
w stresie. Jednak udało się zdałam.
-Zdałam !!!!
-To super !- krzyknęli wszyscy.
-Świetnie.- powiedziała Nicole.
-No to trzeba to jakoś uczcić.-
zaproponował Zayn.
-Ale nie da rady.- powiedziała ze
smutną miną Nicole.
-Dlaczego ?- zapytał Niall.
-Przecież mamy dzieci.- odpowiedziałam
również smutna.
-No to w takim razie wypijemy po
kieliszku szampana.- Harry.
-Świetny pomysł.-powiedział Liam.
Cały czas widziałam smutne miny
chłopców ale także Nicole. Brakowało nam zabawy, wspólnych
spotkań. Cały swój czas poświęcałyśmy albo nauce albo
dzieciom. Wykańczało nas już to. Nagle zobaczyłam, że
zrezygnowana Nicole siada na sofie i płacze. Podeszłam do niej.
-Co się stało ?
-Mam już tego dość. Jak nie nauka to
dziecko. Ja już nie mam na to wszystko siły.
-Ja też. Nie myślałam, że to będzie
takie trudne.
-A po za tym odbieramy to też
chłopakom a ja tego nie chcę.
-Ja też.
-Wiesz co. Mam to wszystko gdzieś.
Chcę iść na imprezę, zabawić się. Chcę zapomnieć o tej
smutnej, szarej codzienności.
-Właśnie. W końcu jesteśmy młode.
Mamy całe życie przed sobą.
-Chłopaki.- krzyknęła Nicole.
-Co się stało ?- zapytał Louis.
-To idziemy na tą imprezę ?-
zapytałam.
-Ale jak to ?-zapytał zdziwiony Harry.
-No normalnie.- powiedziała Nicole.
-Trzeba w końcu jakoś uczcić mój
sukces.- powiedziałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz