-W końcu to moja dziewczyna. Jak
mógłbym jej nie kochać.
-Ma szczęście.
-Czemu ?
-5 przystojniaków z
brytyjsko-irlandzkiego zespołu się nią opiekuje. Noszą ją na
rękach, całując. Co za życie. A ona dopiero przeżyła rok. Tyle
życia ma jeszcze przed sobą z takimi wujkami.
-Ciebie też możemy nosić na rękach.-
powiedział Harry po czym wziął mnie na ręce.
-Co ty wyprawiasz wariacie ?!
-No co możesz się teraz poczuć jak
Lux.
-A może byś mnie postawił na ziemi,
bo przyszliśmy tu właśnie z nią.
-Oj no dobrze. Jak chcesz. Ale jeszcze
jedno. – pocałował mnie w policzek.- Teraz czujesz się jak 100%
Lux.- powiedział Harry, po czym opuścił mnie na ziemię.
-No teraz to bez dwóch zdań.
Świetnie się bawiłam z Harrym jak i
z Lux. Oby dwoje byli uroczy. Malutka się cały czas śmiała. Chyba
mnie polubiła, bo ciągle chciała do mnie na ręce. Obeszliśmy ten
park chyba z 500 razy, więc byliśmy już wykończeni. Poszliśmy
oddać Lux jej rodzicom. Oni zaproponowali, żebyśmy jeszcze zostali
ale jednak grzecznie podziękowaliśmy i pojechaliśmy do domu. Dom
był jeszcze pusty, bo nikt jeszcze nie wrócił. Ja od razu poszłam
spać tak jak Harry. Następnego dnia wstałam. Była godzina 10.00.
Hazza już siedział w kuchni popijając herbatę.
-Już wstałeś ?- zapytałam
przecierając oczy.
-Tak. Ale wstałem jakieś 10 minut
temu. Mam nadzieje, że cię nie obudziłem.
-Nie. Co dobrego pijesz ?
-Herbatę. Chcesz też ?
-Jakbyś mógł.
-Jasne. A zapomniałem ci powiedzieć
dzwonili chłopcy i Chel.
-I co mówili ?
-Wrócą dopiero dzisiaj w nocy albo
jutro rano.
-Aha. Jasne. To co będziemy dzisiaj
robić ?
-Mam dla ciebie kolejną niespodziankę.
-Jaką znowu ? Nie za dużo tych
niespodzianek.
-Och nie przesadzajmy.
-I kto to mówi.
Zjedliśmy śniadanie, po czym obydwoje
się ubraliśmy. Cała podróż odbyła się w ciszy. Zastanawiałam
się gdzie jedziemy ale wiedziałam, że gdy tylko się spytam to nie
usłyszę konkretnej odpowiedzi. Po kilku minutach byliśmy już na
miejscu. Znowu zatrzymaliśmy się przed domkiem, w bardzo ładnej
dzielnicy. Hazza otworzył mi drzwi od auta z którego wysiadłam.
Podeszliśmy do drzwi. Bałam się kto nam otworzy. Otworzyła
kobieta o czarnych włosach.
-Cześć kochanie !- powiedziała
kobieta przytulając Harrego.
-Cześć mamo. Dawno się nie
widzieliśmy, tęskniłem za wami.- powiedział Harry po czym
weszliśmy do środka.
-A ty to pewnie Nicole, tak ?
-Tak. Dzień dobry.
-Dzień dobry. Proszę siadaj. Zaraz
podamy obiad.
-To może ja pani pomogę ?
-Nie. Jesteś naszym gościem. Pomoże
mi moja córcia. Gemma ?!
-Już idę mamo !- krzyknęła siostra
Harrego po czym zbiegła na dół po schodach.
-Harry mogłeś mi powiedzieć, że
zabierasz mnie do rodziców.
-Ale gdybym ci od razu powiedział to
byś się nie zgodziła.
-No co ty ! Ale to tak nie wypada. Ja…
tutaj….
-Przestań tak mówić. A teraz siedź
i się gość.
Czułam się lekko skrępowana tym, że
jestem u rodziców swojego przyjaciela. Ale po pewnym czasie okazało
się, że nie była aż tak źle. Wszyscy byli mili i zabawni. Obiad,
który przygotowała mama Harrego był przepyszny. Jednak po kilku
godzinach musieliśmy już jechać.
-Dziękujemy, że wpadliście.-
podziękowała mama Hazzy.
-Ja również dziękuje za pyszny obiad
i miłe towarzystwo.
-Ależ proszę bardzo. Przyjemność po
naszej stronie.
-To pa mamo. My będziemy już jechać.
-Dobrze. Papa. Wpadnijcie jeszcze
kiedyś. Dobrze ?
-Oczywiście.- odpowiedziałam.
-Na pewno wpadniemy. To do zobaczenia.
-Do zobaczenia. Tylko uważajcie na
drodze.
Po opuszczeniu rodzinnego miasta i domu
Harrego po chwili byliśmy już w domu. Okazało się, że wszyscy
już przyjechali, brakowało jedynie Nialla.
-O już jesteście !- przywitałam się
ze wszystkimi.
-My tak. Ale gdzie wy byliście ?-
dopytywał z szatańskim uśmieszkiem Louis.
-Byliśmy u moich rodziców.-
odpowiedział Harry ściągając kurtkę.
-A co robiliście wczoraj ? – zapytał
Liam.
-Byliście sami w domu więc wiecie.-
powiedział Zayn, uśmiechając się.
-Byliśmy w parku.- odpowiedziałam.
-W parku ?- zapytała zdziwiona Chel.
-Tak w parku.- odpowiedziałam.
-Ale co robiliście w tym parku ?-
dopytywał się Louis.
-Spacerowaliśmy z Lux.-
odpowiedziałam.
-Ooo. Przedstawiłeś jej Lux.-
powiedział Liam.
-Tak. I bardzo się polubiły.-
odpowiedział Harry.
-Wiemy, wiemy.- powiedział Zayn.
-Ale coś jeszcze robiliście w tym
parku ?- zapytał Louis.
-Nie. Tylko spacerowaliśmy
rozmawialiśmy. – odpowiedziałam.
-A my na zdjęciach widzieliśmy coś
innego.- odpowiedział Louis.
-Na jakich zdjęciach ?- zapytałam ze
zdziwieniem.
-W jednym z magazynów było zdjęcia
jak ty jesteś na rękach u Harrego a on całuje cię w policzek.-
wytłumaczył wszystko Zayn.
- A to ? Po prostu Nicole chciała się
poczuć jak Lux.- odpowiedział Hazza.
-Jak to poczuć jak Lux ?- zapytał
zdziwiony Liam.
-Po prostu tłumaczyłam Harremu, że
Lux żyje z pięcioma przystojniakami, którzy ją noszą na rękach
i całują.- wytłumaczyłam.
-Aaaaa….- odpowiedzieli wszyscy gdy
do domu wszedł Niall.
-Hejka. Wróciłem.
-Hej !- odpowiedzieliśmy wszyscy.
Jeszcze potem trochę rozmawialiśmy w
salonie i poszliśmy spać. Tak minęły kolejne trzy dni. Już
pojutrze miał być sylwester. Wszyscy wymyślaliśmy gdzie by to
pójść.
Wypadło na to, że pójdziemy do
klubu na imprezę sylwestrową. Zaproszeni zostali również Ed i
Justin. Ja z Chel musiałyśmy jechać na zakupy po jakieś fajne
ubrania. W galeriach handlowych spędziłyśmy chyba cały dzień.
Ale wybrałyśmy w końcu cudowne sukienki i oczywiście dodatki do
nich. Kolejnego dnia wszyscy byli zniecierpliwieni bo było to
ostatni dzień obecnego roku. Było godzina 17.00. Trzeba było się
już szykować, bo impreza zaczynała się o 19.00. O 18.25 wszyscy
stali zwarci i gotowi w salonie.
-WoW !!!- powiedzieli chłopcy na nasz
widok.
-Co aż tak źle wyglądamy ?- zapytała
się Chelsea.
-Właśnie przeciwnie.- powiedział
Zayn.
-Wyglądacie świetnie.- powiedział
Liam.
-Takie laski, że każdy chłopak
będzie się za wami oglądał.- powiedział Niall.
-By tylko spróbował podejść do
mojej ukochanej. Wyglądasz cudownie.- powiedział Louis podchodzą i
całując czule Chel.
-Dobra idziemy.- powiedział Zayn, po
czym wszyscy zaczęliśmy wychodzić z domu.
-Wyglądasz ślicznie.- powiedział po
cichu Harry.
-Dzięki. Ty też wyglądasz niczego
sobie.- odpowiedziałam.
Wsiedliśmy do taksówki i ruszyliśmy.
Przed klubem czekali na nas Justin i Ed. Weszliśmy do środka.
Zabawa się zaczęła ! Było świetnie. Drinki, fajne osobowości.
Czego chcieć więcej. Tańczyliśmy jak oszalali. Ale w końcu to
sylwester więc trzeba było zaszaleć. Zabawa coraz bardziej się
rozkręcała.
~`Oczami Chel~`
Była godzina 22.00, tańczyłam na
parkiecie gdy nagle podszedł do mnie Louis, złapał mnie za rękę
i wybiegł z klubu.
-Coś się stało Louis ?- zapytałam.
-Chciałem ci powiedzieć, że cie
kocham. I to bardzo.
-Ja też cię kocham. I to jeszcze
bardziej niż to sobie wyobrażasz.- powiedziałam to i zaczęłam
całować Louisa.
-Louis….
-Tak ? Czy coś się stało ?
-Kocham cię i chciałabym byś z tobą
już zawsze.
-Wiem. Ja też chciałbym spędzić z
tobą resztę życia.
-No właśnie. I ja jestem gotowa.
-Czy mówisz o….
-Tak ! Jestem gotowa !
-Ale jesteś pewna ? Nie chciałbym
żeby stała ci się krzywda.
-Nie stanie, jeżeli naprawdę mnie
kochasz.
-To chodźmy.
Trzymając się za ręce poszliśmy do
najbliższego hotelu. Otrzymaliśmy klucze do naszego pokoju. Gdy
tylko otworzyliśmy drzwi położyłam się z Louisem na łóżku i
zaczęliśmy się namiętnie całować. Czułam, że ta noc będzie
niezwykła.
~`Oczami Nicole~`
Popijając drinka przypomniały mi się
chwile z Polski. Oczy podeszły mi łzami więc jak najszybciej
wybiegłam z klubu.
~`Oczami Harre’go~`
Zobaczyłem, że Nicole szybko wybiega
z klubu. Nie wiedziałem co się dzieje. Postanowiłem pobiec za
nią. Chwilę mi to zajęło jednak udało mi się ją dogonić.
Zobaczyłem ją na Tower Bridge. Stała sama patrząc w dal. W
zupełną pustkę. Objąłem ją lekko w pasie aby mogła się
odwrócić. Gdy tylko się odwróciła mogłem dostrzec jej zapłakane
oczy.
-Czemu płakałaś ? I czemu tak szybko
wybiegłaś ?
-Nie ważne.
-Ważne. Powiedz.
-Rok temu też byłam na sylwestrze z
przyjaciółmi. Myślałam, że to będzie najlepszy dzień ze
wszystkich. Jednak myliłam się. Mój chłopak z którym byłam
przez długi okres czasu zerwał ze mną. Właśnie w sylwestra.
Teraz jest z inną. I gdy widziałam jak wszystkie pary ze sobą
tańczą, przytulają się i całują to wszystko mi się
przypomniało.
-Już wszystko rozumiem. Przykro mi.-
powiedziałem po czym czule ją objąłem.
-Ale czemu za mną przybiegłeś ?
-Bo czułem, że muszę.
-Co ?
-Nicole. Kiedy cię poznałem od razu
zobaczyłem w tobie coś niezwykłego, coś magicznego. Cieszyłem
się, że zostałaś. Mogłem cię od tego czasu widywać codziennie.
Zostaliśmy przyjaciółmi. Było to dla mnie naprawdę ważne.
Cieszyłem się kiedy każdego dnia mogłem ujrzeć na twojej ręce
bransoletkę przyjaźni, którą mamy wszyscy. To znaczyło, że nie
jesteśmy ci obojętni. Kiedy w święta wszyscy wyjechali i
zostaliśmy sami. Cieszyłem się, że mogę spędzić ten czas z
tobą. Teraz kiedy tu stoimy i nawzajem się sobie zwierzamy. Muszę
ci to wyznać. Nicole… Kocham cię. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz