Translate

piątek, 19 lipca 2013

Chelsea i Nicole cz. IV

-W końcu to moja dziewczyna. Jak mógłbym jej nie kochać.
-Ma szczęście.
-Czemu ?
-5 przystojniaków z brytyjsko-irlandzkiego zespołu się nią opiekuje. Noszą ją na rękach, całując. Co za życie. A ona dopiero przeżyła rok. Tyle życia ma jeszcze przed sobą z takimi wujkami.
-Ciebie też możemy nosić na rękach.- powiedział Harry po czym wziął mnie na ręce.
-Co ty wyprawiasz wariacie ?!
-No co możesz się teraz poczuć jak Lux.
-A może byś mnie postawił na ziemi, bo przyszliśmy tu właśnie z nią.
-Oj no dobrze. Jak chcesz. Ale jeszcze jedno. – pocałował mnie w policzek.- Teraz czujesz się jak 100% Lux.- powiedział Harry, po czym opuścił mnie na ziemię.
-No teraz to bez dwóch zdań.
Świetnie się bawiłam z Harrym jak i z Lux. Oby dwoje byli uroczy. Malutka się cały czas śmiała. Chyba mnie polubiła, bo ciągle chciała do mnie na ręce. Obeszliśmy ten park chyba z 500 razy, więc byliśmy już wykończeni. Poszliśmy oddać Lux jej rodzicom. Oni zaproponowali, żebyśmy jeszcze zostali ale jednak grzecznie podziękowaliśmy i pojechaliśmy do domu. Dom był jeszcze pusty, bo nikt jeszcze nie wrócił. Ja od razu poszłam spać tak jak Harry. Następnego dnia wstałam. Była godzina 10.00. Hazza już siedział w kuchni popijając herbatę.
-Już wstałeś ?- zapytałam przecierając oczy.
-Tak. Ale wstałem jakieś 10 minut temu. Mam nadzieje, że cię nie obudziłem.
-Nie. Co dobrego pijesz ?
-Herbatę. Chcesz też ?
-Jakbyś mógł.
-Jasne. A zapomniałem ci powiedzieć dzwonili chłopcy i Chel.
-I co mówili ?
-Wrócą dopiero dzisiaj w nocy albo jutro rano.
-Aha. Jasne. To co będziemy dzisiaj robić ?
-Mam dla ciebie kolejną niespodziankę.
-Jaką znowu ? Nie za dużo tych niespodzianek.
-Och nie przesadzajmy.
-I kto to mówi.
Zjedliśmy śniadanie, po czym obydwoje się ubraliśmy. Cała podróż odbyła się w ciszy. Zastanawiałam się gdzie jedziemy ale wiedziałam, że gdy tylko się spytam to nie usłyszę konkretnej odpowiedzi. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Znowu zatrzymaliśmy się przed domkiem, w bardzo ładnej dzielnicy. Hazza otworzył mi drzwi od auta z którego wysiadłam. Podeszliśmy do drzwi. Bałam się kto nam otworzy. Otworzyła kobieta o czarnych włosach.
-Cześć kochanie !- powiedziała kobieta przytulając Harrego.
-Cześć mamo. Dawno się nie widzieliśmy, tęskniłem za wami.- powiedział Harry po czym weszliśmy do środka.
-A ty to pewnie Nicole, tak ?
-Tak. Dzień dobry.
-Dzień dobry. Proszę siadaj. Zaraz podamy obiad.
-To może ja pani pomogę ?
-Nie. Jesteś naszym gościem. Pomoże mi moja córcia. Gemma ?!
-Już idę mamo !- krzyknęła siostra Harrego po czym zbiegła na dół po schodach.
-Harry mogłeś mi powiedzieć, że zabierasz mnie do rodziców.
-Ale gdybym ci od razu powiedział to byś się nie zgodziła.
-No co ty ! Ale to tak nie wypada. Ja… tutaj….
-Przestań tak mówić. A teraz siedź i się gość.
Czułam się lekko skrępowana tym, że jestem u rodziców swojego przyjaciela. Ale po pewnym czasie okazało się, że nie była aż tak źle. Wszyscy byli mili i zabawni. Obiad, który przygotowała mama Harrego był przepyszny. Jednak po kilku godzinach musieliśmy już jechać.
-Dziękujemy, że wpadliście.- podziękowała mama Hazzy.
-Ja również dziękuje za pyszny obiad i miłe towarzystwo.
-Ależ proszę bardzo. Przyjemność po naszej stronie.
-To pa mamo. My będziemy już jechać.
-Dobrze. Papa. Wpadnijcie jeszcze kiedyś. Dobrze ?
-Oczywiście.- odpowiedziałam.
-Na pewno wpadniemy. To do zobaczenia.
-Do zobaczenia. Tylko uważajcie na drodze.
Po opuszczeniu rodzinnego miasta i domu Harrego po chwili byliśmy już w domu. Okazało się, że wszyscy już przyjechali, brakowało jedynie Nialla.
-O już jesteście !- przywitałam się ze wszystkimi.
-My tak. Ale gdzie wy byliście ?- dopytywał z szatańskim uśmieszkiem Louis.
-Byliśmy u moich rodziców.- odpowiedział Harry ściągając kurtkę.
-A co robiliście wczoraj ? – zapytał Liam.
-Byliście sami w domu więc wiecie.- powiedział Zayn, uśmiechając się.
-Byliśmy w parku.- odpowiedziałam.
-W parku ?- zapytała zdziwiona Chel.
-Tak w parku.- odpowiedziałam.
-Ale co robiliście w tym parku ?- dopytywał się Louis.
-Spacerowaliśmy z Lux.- odpowiedziałam.
-Ooo. Przedstawiłeś jej Lux.- powiedział Liam.
-Tak. I bardzo się polubiły.- odpowiedział Harry.
-Wiemy, wiemy.- powiedział Zayn.
-Ale coś jeszcze robiliście w tym parku ?- zapytał Louis.
-Nie. Tylko spacerowaliśmy rozmawialiśmy. – odpowiedziałam.
-A my na zdjęciach widzieliśmy coś innego.- odpowiedział Louis.
-Na jakich zdjęciach ?- zapytałam ze zdziwieniem.
-W jednym z magazynów było zdjęcia jak ty jesteś na rękach u Harrego a on całuje cię w policzek.- wytłumaczył wszystko Zayn.
- A to ? Po prostu Nicole chciała się poczuć jak Lux.- odpowiedział Hazza.
-Jak to poczuć jak Lux ?- zapytał zdziwiony Liam.
-Po prostu tłumaczyłam Harremu, że Lux żyje z pięcioma przystojniakami, którzy ją noszą na rękach i całują.- wytłumaczyłam.
-Aaaaa….- odpowiedzieli wszyscy gdy do domu wszedł Niall.
-Hejka. Wróciłem.
-Hej !- odpowiedzieliśmy wszyscy.
Jeszcze potem trochę rozmawialiśmy w salonie i poszliśmy spać. Tak minęły kolejne trzy dni. Już pojutrze miał być sylwester. Wszyscy wymyślaliśmy gdzie by to pójść.
Wypadło na to, że pójdziemy do klubu na imprezę sylwestrową. Zaproszeni zostali również Ed i Justin. Ja z Chel musiałyśmy jechać na zakupy po jakieś fajne ubrania. W galeriach handlowych spędziłyśmy chyba cały dzień. Ale wybrałyśmy w końcu cudowne sukienki i oczywiście dodatki do nich. Kolejnego dnia wszyscy byli zniecierpliwieni bo było to ostatni dzień obecnego roku. Było godzina 17.00. Trzeba było się już szykować, bo impreza zaczynała się o 19.00. O 18.25 wszyscy stali zwarci i gotowi w salonie.
-WoW !!!- powiedzieli chłopcy na nasz widok.
-Co aż tak źle wyglądamy ?- zapytała się Chelsea.
-Właśnie przeciwnie.- powiedział Zayn.
-Wyglądacie świetnie.- powiedział Liam.
-Takie laski, że każdy chłopak będzie się za wami oglądał.- powiedział Niall.
-By tylko spróbował podejść do mojej ukochanej. Wyglądasz cudownie.- powiedział Louis podchodzą i całując czule Chel.
-Dobra idziemy.- powiedział Zayn, po czym wszyscy zaczęliśmy wychodzić z domu.
-Wyglądasz ślicznie.- powiedział po cichu Harry.
-Dzięki. Ty też wyglądasz niczego sobie.- odpowiedziałam.
Wsiedliśmy do taksówki i ruszyliśmy. Przed klubem czekali na nas Justin i Ed. Weszliśmy do środka. Zabawa się zaczęła ! Było świetnie. Drinki, fajne osobowości. Czego chcieć więcej. Tańczyliśmy jak oszalali. Ale w końcu to sylwester więc trzeba było zaszaleć. Zabawa coraz bardziej się rozkręcała.
~`Oczami Chel~`
Była godzina 22.00, tańczyłam na parkiecie gdy nagle podszedł do mnie Louis, złapał mnie za rękę i wybiegł z klubu.
-Coś się stało Louis ?- zapytałam.
-Chciałem ci powiedzieć, że cie kocham. I to bardzo.
-Ja też cię kocham. I to jeszcze bardziej niż to sobie wyobrażasz.- powiedziałam to i zaczęłam całować Louisa.
-Louis….
-Tak ? Czy coś się stało ?
-Kocham cię i chciałabym byś z tobą już zawsze.
-Wiem. Ja też chciałbym spędzić z tobą resztę życia.
-No właśnie. I ja jestem gotowa.
-Czy mówisz o….
-Tak ! Jestem gotowa !
-Ale jesteś pewna ? Nie chciałbym żeby stała ci się krzywda.
-Nie stanie, jeżeli naprawdę mnie kochasz.
-To chodźmy.
Trzymając się za ręce poszliśmy do najbliższego hotelu. Otrzymaliśmy klucze do naszego pokoju. Gdy tylko otworzyliśmy drzwi położyłam się z Louisem na łóżku i zaczęliśmy się namiętnie całować. Czułam, że ta noc będzie niezwykła.
~`Oczami Nicole~`
Popijając drinka przypomniały mi się chwile z Polski. Oczy podeszły mi łzami więc jak najszybciej wybiegłam z klubu.
~`Oczami Harre’go~`
Zobaczyłem, że Nicole szybko wybiega z klubu. Nie wiedziałem co się dzieje. Postanowiłem pobiec za nią. Chwilę mi to zajęło jednak udało mi się ją dogonić. Zobaczyłem ją na Tower Bridge. Stała sama patrząc w dal. W zupełną pustkę. Objąłem ją lekko w pasie aby mogła się odwrócić. Gdy tylko się odwróciła mogłem dostrzec jej zapłakane oczy.
-Czemu płakałaś ? I czemu tak szybko wybiegłaś ?
-Nie ważne.
-Ważne. Powiedz.
-Rok temu też byłam na sylwestrze z przyjaciółmi. Myślałam, że to będzie najlepszy dzień ze wszystkich. Jednak myliłam się. Mój chłopak z którym byłam przez długi okres czasu zerwał ze mną. Właśnie w sylwestra. Teraz jest z inną. I gdy widziałam jak wszystkie pary ze sobą tańczą, przytulają się i całują to wszystko mi się przypomniało.
-Już wszystko rozumiem. Przykro mi.- powiedziałem po czym czule ją objąłem.
-Ale czemu za mną przybiegłeś ?
-Bo czułem, że muszę.
-Co ?

-Nicole. Kiedy cię poznałem od razu zobaczyłem w tobie coś niezwykłego, coś magicznego. Cieszyłem się, że zostałaś. Mogłem cię od tego czasu widywać codziennie. Zostaliśmy przyjaciółmi. Było to dla mnie naprawdę ważne. Cieszyłem się kiedy każdego dnia mogłem ujrzeć na twojej ręce bransoletkę przyjaźni, którą mamy wszyscy. To znaczyło, że nie jesteśmy ci obojętni. Kiedy w święta wszyscy wyjechali i zostaliśmy sami. Cieszyłem się, że mogę spędzić ten czas z tobą. Teraz kiedy tu stoimy i nawzajem się sobie zwierzamy. Muszę ci to wyznać. Nicole… Kocham cię. Nawet nie wiesz jak bardzo.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz