Translate

środa, 31 lipca 2013

Louis i Harry cz. IV

Jednak nagle podszedł do was Louis, który przerwał wam rozmowę.
-Hejka dziewczyny. Mam nadzieje, że szykujecie już stroje na moje urodziny ?
-No pewnie, że tak. – powiedziałam lekko się śmiejąc.
-Jak mogłybyśmy tego nie robić.- powiedziała zadziornie [I.T.P]
Do waszej trójki podszedł Harry witając się z wami.
~Oczami [I.T.P].~
Podczas gdy Harry rozmawiał z Louisem zauważyłaś, że na ręce bruneta widnieje identyczna bransoletka co na dłoni [T.I]. Zdziwiło cię to. Szybko więc dałaś znać swojemu chłopakowi aby spojrzał na rękę przyjaciela. Gdy tylko oby dwoje odeszli zaczęłaś rozmawiać na ten temat z Louisem.
-Widziałeś ?
-Chodzi ci o tą bransoletkę, tak ?
-Tak. Przecież [T.I] ma identyczną.
-A mówiła ci skąd ją ma ?
-Mówiła, że jak była z mamą na świątecznych zakupach to wynalazła i sobie kupiła. Ale coś nie wydaje mi się aby to była prawda.
-Wiesz co ? Ja zapytam się Harrego skąd on ją ma i może się to wyjaśni.
-Ale myślisz, że ……
-Ja nic nie myślę.
Zaraz po lekcjach umówiłaś się z Louisem.
-I co dowiedziałeś się coś od Harrego ?
-Niestety nie.
-A co powiedział ?
-Powiedział, że to już dawno ją od kogoś dostał i ma ona dla niego wielką wartość sentymentalną.
-Tak, na pewno. No ale nie możemy wyciągać pochopnych wniosków.
-Dokładnie.

Po kilku dniach sprawa ucichła. Jednak ty nadal obserwowałaś ręce pary i sprawdzałaś bransoletki. Zbliżały się urodziny Louisa więc każdy myślał już tylko o imprezie. Pomagałaś swojemu chłopakowi, który starał się tylko o to aby wszystko było jak najlepiej przygotowane.  W końcu nadszedł dzień urodzin Louisa. Umówiłaś się z [T.I] , że spotkacie się przed jej domem i razem do niego pójdziecie.
 ~Oczami [T.I]~
Byłaś już wyszykowana więc wyszłaś aby spotkać się z [I.T.P] w umówionym miejscu.
-Hejka.
-Hejka. Już jesteś, w takim razie możemy już iść.
-Ok. A tak przy okazji świetnie wyglądasz.
-Dziękuje. Ty też.
Ruszyłyście. Po 15 minutach dotarłyście na miejsce. Uściskałyście Louisa złożyłyście mu życzenia, wręczyłyście prezenty i poszłyście się bawić. Chwilkę po tobie pojawił się Harry. Jednak ty zachowywałaś się tak aby nie wzbudzało to żadnych podejrzeń. Świetnie się bawiłaś. Były tańce, drinki i chłopcy.  Poszłaś na chwilę do toalety ale w drodze ktoś złapał cię za rękę. Był to Harry. 

poniedziałek, 29 lipca 2013

Louis i Harry cz. III

Mijały tak kolejne dni. Gdy nie spotykałaś się z [I.T.P] to czas spędzałaś ze swoim ukochanym. Spotkaliście się zazwyczaj po lekcjach gdzieś w okolicach szkoły. 
Zbliżały się święta. Louis już przygotowywał się do swojej imprezy urodzinowej. Ty jednak pomagałaś mamie w świątecznych kulinariach. Jednak w mikołajki Harry zadzwonił i chciał pojechać z tobą do jednej z galerii handlowej pod pretekstem kupienia prezentów rodzinie. Oczywiście, że się zgodziłaś, bo przecież uwielbiałaś zakupy. 
-Cześć. 
-Cześć.- przywitaliście się pocałunkiem. 
-To gdzie najpierw idziemy ?- zapytałaś. 
-Może tam. – powiedział chłopak wskazując na jeden ze sklepów. 
Po obejściu kilkunastu sklepów trafiliście na twój ulubiony czyli sklep z biżuterią. 
-Jejku ! Tu jest wszystko takie piękne.- powiedziałaś patrząc na wszystkie błyskotki. 
-A co ci się najbardziej podoba ? 
-Nie mam pojęcia. Wszystko jest tutaj cudowne. 
-A bransoletki ? 
-Bransoletki lubię najbardziej. Słuchaj, bo zgłodniałam to może pójdziemy coś zjeść. 
-Nie ma sprawy. To ty już idź na górę a ja jeszcze pójdę do toalety. 
Wolnym krokiem ruszyłaś na górę do najbliższej restauracji. 
~Oczami Harrego~ 
Harry upatrzył sobie śliczne bransoletki. Nie wyobrażał sobie aby ich nie mieć. Kupił dwie. Oczywiście jedną specjalnie dla ciebie. Ale ty nie o niczym nie wiedziałaś. Brunet gdy tylko zakupił swoją zdobycz ruszył do ciebie. 
-Sorki, że tak długo. – przeprosił chłopak, który usiadł koło ciebie. 
-Nic się nie stało. Mam nadzieje, że nie będziesz zły po pozwoliłam już zamówić nam jedzenie. 
-No pewnie, że nie. 
-Mam nadzieje, że twoim rodzicom jak i siostrze spodobają się prezenty. 
-Na pewno im się spodobają. Ale ja też coś dla ciebie mam. 
-Ale z jakiej okazji ? 
-Załóżmy, że z okazji świąt. Ale tak naprawdę to dla tego że jesteś. 
-Ale ja nie mam nic dla ciebie. 
-To nie szkodzi. Prezentem dla mnie jest uśmiech po otworzeniu tego pudełeczka.- powiedział Harry dając ci pudełeczko. 
Otworzyłaś je i ujrzałaś tam cudowną czarną bransoletkę. Oczywiście była ona typowo młodzieżowa. 
-Harry, ona jest cudowna. Nie wiem jak ci dziękować. 
-Nie musisz. Chciałbym ci coś jeszcze pokazać. – powiedział po czym odsłonił rękaw od bluzki i wtedy ujrzałaś taką samą bransoletkę widniejącą na jego nadgarstku. 
Gdy tylko to zobaczyłaś nie wiedziałaś nawet co powiedzieć dlatego od razu czule pocałowałaś chłopaka. Nie wiedziałaś nawet jak opisać swoje szczęście. 
Następnego dnia na korytarzu szkolnym zauważyłaś [I.T.P] i od razu do niej podbiegłaś. 
-Hej. Co tam słychać ? 
-Wszystko ok. A u ciebie ? 
-Też wszystko dobrze. Jak tam przygotowania do imprezy Louisa ? 
-Jakoś idą. Mam nadzieje, że wpadniesz ? 
-Jasne. Jak mogłabym nie przyjść. 
-To super! A tak w ogóle bardzo ładną masz bransoletkę. 
-Dziękuje. 
-A gdzie taką znalazłaś ? 
-A wiesz byłam z mamą na zakupach i gdzieś znalazłam i kupiłam. 
-Czemu nie wzięłaś dla mnie ? 
-Była już ostatnia czarna a nie wiedziałam jaki inny by ci się kolor podobał. 
Źle czułaś się okłamując swoją najlepszą przyjaciółkę. Jednak nie miałaś innego wyjścia. Nie mogłaś na razie nic powiedzieć o tobie i Harrym.

niedziela, 28 lipca 2013

Louis i Harry cz. II

Pewnego dnia [I.T.P] zadzwoniła, że zaraz do ciebie przyjdzie. 
-Hejka. 
-Hejka. Co tam ? 
-A wszystko ok. Słuchaj, może wybrałybyśmy się do kina ?- zaproponowała.
-Jasne, czemu nie. A kiedy ? 
-To może jutro ? 
-OK. To do zobaczenia. 
~Oczami [I.T.P]~ 
Wraz ze swoim chłopakiem Louisem chcieliście upozorować przypadkowe spotkanie w kinie między Harrym i [T.I], ponieważ było wam nie zręcznie i chcieliście się spotykać całą czwórką jednak przez ich ciągłe spory nie mogło do tego dojść. 
Przyszedł czas na wyjście. 
~Twoimi oczami~ 
Byłaś już wyszykowana na spotkanie ze swoją przyjaciółką. Kiedy byłyście już nieopodal kina w oddali zauważyłaś Louisa, który nie był sam. Był w towarzystwie Harrego. Nie chciałaś aby wszystko wyszło na jaw więc postanowiłaś, że będziesz zachowywała się w stosunku do niego tak jak zwykle. 
-Hej dziewczyny ! 
-Hej. Zobacz [T.I] jakie niespodziewane spotkanie. 
-Taaaa….- powiedziałaś zupełnie niezainteresowana. 
-Co wy tu robicie ?- zapytała [I.T.P]. 
-A tak sobie przyszliśmy na zakupy. –odpowiedział Louis. 
-A idziecie może do kina ?- zapytała twoja przyjaciółka. 
-Mieliśmy iść.- odpowiedział Harry. 
-A na co ? 
-[Wstaw tytuł filmu na którym ostatnio byłaś w kinie]. 
-O co za zbieg okoliczności , bo my też. 
-To może wybierzemy się w czwórkę ?- zaproponował Louis. 
-Świetny pomysł.- odpowiedziała zachwycona [I.T.P]. 
-To w takim razie chodźmy. – powiedział Louis, po czym wszyscy ruszyliśmy w stronę kina. 
Gdy staliście już przy kasie chciałaś już wyciągać portfel aby zapłacić za swój bilet. Jednak Harry złapał cię za rękę i opuścił na dół mówiąc. 
-Nie, nie. Przecież my płacimy. 
-O zobacz jacy dżentelmeni. – powiedziała jak zawsze zauroczona [I.T.P]. 
Ty odpowiedziałaś tylko uśmiechem. Okazało się, że twoja przyjaciółka uknuła to tak, że miejsca w kinie również wypadły tak abyś usiadła koło niej i Harrego. Siedząc już na sali zobaczyłaś, że i Louis i [I.T.P] co chwilkę zerkają na was by może zauważyć czy ze sobą nie rozmawiacie czy może nawet coś więcej. Ty oczywiście zachowywałaś się tak jak na samym początku. Byłaś nieugięta. Jednak Harry zaczął się lekko wyłamywać. Dotknął cię po ręce, cały czas gładził cię po nodze. Jednak wszystko było dyskretnie. Po wyjściu postanowiliście coś zjeść. Usiedliście i zajadaliście się przysmakami z KFC. 
-I co potem idziemy pochodzić po sklepach tak ?- zapytał Louis. 
-No tak. Muszę sobie coś kupić na święta.- powiedziała [I.T.P]. 
-I na moje urodziny. – zaśmiał się Lou. 
Przez cały czas trwania posiłku Harry zaczepiał cię swoją nogą pod stołem. Chciało ci się śmiać, bo wiedziałaś, że on zawsze miał szalone pomysły jednak wszystko mogło by wyjść na jaw. A nie chciałaś na razie nikomu o tym mówić. 
Zaczął się szał zakupów. [I.T.P] szalała od sklepu do sklepu. Louis też wybierał sobie niektóre rzeczy. Ty jednak nie widziałaś dla siebie nic interesującego. 
-Zobacz co ci znalazłam. Idź to szybko przymierzyć. – powiedziała przyjaciółka podając ci kawałek materiału. 
-Ale…. 
-Żadnych ale. Masz to przymierzyć i już. 
-Ok. 
Nie miałaś żadnych argumentów więc poszłaś do przymierzalni. Wchodząc jednak do jednej z nich nie zauważyłaś, że jest ona zajęta i zobaczyłaś przed sobą Harrego bez koszulki. 
-Sorki, nie wiedziałam, że tu jesteś. 
-Nic się nie stało- odpowiedział Harry po ciuchu się śmiejąc. 
-Czemu się śmiejesz ? I w dodatku jesteś bez koszulki ? 
-A co nie można się już pośmiać ? A po za tym jestem w przymierzalni więc chyba jest to dozwolone co ? 
-No wiesz. Nie wiem. – mówiłaś z wrednym uśmiechem na ustach. 
Chłopak złapał cię w pasie i zaczął całować. Gdy tylko zdołałaś się oderwać od jego ust powiedziałaś. 
-Nie uważasz, że jest to dość dziwna sytuacja ? 
-Dlaczego ? 
-Jesteśmy w przymierzalni, ty bez koszulki…… 
-A daj spokój. Trzeba tylko będzie teraz stąd wyjść. 
Wychylając głowę zobaczyłaś czy nie ma nigdzie Louisa i [I.T.P]. Jednak gdy tylko zorientowałaś się, że nie ma ich w pobliżu szybko wyszłaś z kabiny. Zaraz po tym wszyscy opuściliście galerie i wróciliście do swoich domów

sobota, 27 lipca 2013

Imagin z Louisem i Harrym. cz.I


Jesteś nie wyróżniającą się nastolatką. Masz 17 lat i najlepszą przyjaciółkę [I.T.P]. Chodzicie do szkoły do tej samej klasy. [I.T.P] ma o rok starszego chłopaka Louisa. Uważasz, że świetna z nich para. Całą trójką chodzicie do tej samej szkoły. 
Pewnego dnia na szkolnej przerwie. 
-Hej dziewczyny.- przywitał się z wami Louis. 
-Hej.- razem odpowiedziałyśmy. 
-Wiecie, mój przyjaciel się tu przeprowadza i będzie chodził ze mną do klasy. 
-O to fajnie. – odpowiedziałam. 
-A jak ma na imię ? – zapytała [I.T.P] 
-Harry. – odpowiedział Louis po czym się pożegnał. 
Minęły trzy dni. 
-Hej dziewczyny to mój przyjaciel Harry. – powiedział Lou kiedy przed oczami zobaczyłyście wysokiego bruneta z zielonymi oczami. 
-Hej. Jestem [I.T.P], a to [T.I]. 
-Miło mi, jestem Harry. 
Minęło kilka dni a ty już żywiłaś nienawiścią do chłopaka. Nie dość, że był nowy w szkole to zrobił tam niezłe zamieszanie. A szczególnie wśród dziewczyn. Wszystkie chodziły za nim krok w krok, rzucały mu się na szyi. Dla ciebie było to sztuczne i bez sensu. Twoja przyjaciółka mówiła, że to fakt, że jest przystojny ale dla ciebie nie robił on żadnego wrażenia. Często kiedy tylko próbowaliście zamienić kilka zdań od razu zaczęły się kłótnie. 
Kolejnego dnia w szkole. 
-Hej !- przywitała się [I.T.P]. 
-Hej, co tam słychać ? 
-A wszystko ok. Wiesz, że Andy organizuje imprezę i wszystkich zaprasza. 
-Serio ? Nie wiedziałam. I co idziesz z Louisem ? 
-No tak i właśnie chciałam żebyś ty też poszła. 
-Nie wiem czy iść czy nie. 
-No właśnie bałam ci się mówić, bo na niej będzie też Harry. 
-Będzie nasz Harry ? To wiesz co, chętnie pójde. 
-To super ! To widzimy się wieczorem. 
Wyszykowałaś się na imprezę i ruszyłaś razem z [I.T.P] i Louisem. Gdy dotarliście na miejsce wszyscy już byli. Oczywiście wśród gości również znajdywał się Harry. 
Świetnie się bawiłaś w towarzystwie swojej przyjaciółki. Ktoś zaproponował grę w butelkę. Wypadło na ciebie. Miałaś zatańczyć dla wszystkich chłopaków na stole. Wszyscy wiedzieli, że raczej tego nie zrobisz, bo zawsze byłaś nieśmiała i to najbardziej w stosunku do chłopaków. Jednak nie wiadomo czemu przełamałaś się i weszłaś na stół tańczyć. Po zakończonej zabawie przyszedł czas na kolejną. Chodziło w niej o to żeby przekazać sobie kartę ustami tak aby nie wypadła. Ustawili cię koło Harrego z czego nie byłaś zbytnio zadowolona ale było ci wszystko jedno. Przyszła kolej na was. Już przejmowałaś kartę gdy nagle spadła ona na ziemię a twoje usta i Harrego połączyły się w pocałunku. 
-Co ty robisz ?!- krzyknęłaś zdenerwowana po czym uderzyłaś chłopaka w twarz. 
Wybiegłaś na zewnątrz i usiadłaś na najbliższej ławce. 
-Mogę się dosiąść ?- zapytał brunet, który za tobą wybiegł. 
-Jasne. Przepraszam cię. Wiem. Głupio się zachowałam. Nie powinnam cię uderzyć. Na pewno zrobiłam ci obciach. 
-Wcale nie zrobiłaś. No może trochę.- po tych słowach obydwoje zaczęliście się śmiać. 
-Naprawdę nie powinnam cię wtedy uderzyć ale zrozum, byłam zła. I nadal jestem. 
-Ale przestań, przecież nic się nie stało. Dostałem tylko w twarz. To nic takiego. 
-Nawet jeśli to nie chodzi o to. 
-A o co ? 
-O to, że mi się to podobało. 
-Serio ? 
-Tak. A przecież ja nie mogę się w tobie zakochać czy coś. Ty przecież możesz mieć każdą dziewczynę a ja jakbym się w tobie zakochała to potem byś mnie zdradzał a ja bym cierpiała i ….. – 
Wtedy Harry czule cię pocałował. 
-To dlatego, żebyś tyle nie gadała. A co do tego co mówiłaś. To właśnie ty jesteś tą dziewczyną, która za mną nie latała, to po prostu ty. 
-Ale jakie bym miała gwarancje, że nigdy mnie nie zdradzisz. 
-Wstań ! 
-No wstałam. I jak na razie wiemy tylko tyle, że jesteś ode mnie o bardzo wiele wyższy. 
-No właśnie. Oprzyj głowę. – powiedział poczym skierował twoją głowę na jego tors. 
-No i co ? 
-Słyszysz ? 
-No słyszę. 
-Co ? 
-Serce. 
-No właśnie. To jest serce, które bije tylko dla ciebie. I teraz będziesz go mogła słuchać codziennie. 
Po tych słowach zatopiliście się w namiętnym pocałunku. Od tej chwili jesteście razem. Jednak nikomu o tym nie mówicie. Mijały tak kolejne dni a ty i Harry potajemnie się spotykaliście.

piątek, 26 lipca 2013

Chelsea i Nicole cz. X ( ostatnia )

-No i co ?- zapytałam już troszkę zdenerwowana.
-Załatwiliśmy wam bilety. Lecicie do nas !- krzyknął Louis.
-Naprawdę ?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Naprawdę.- odpowiedział szczęśliwy Harry.
-Bilety powinny być już dzisiaj wieczorem.- powiedział Louis.
-Więc zaraz jak je tylko dostaniecie bierzecie najbliższy lot i spotykamy się tutaj.- powiedział Harry.
-A co z dziećmi ?- zapytała Chelsea.
-No właśnie.- poparłam.
-Poproście rodziców o pomoc. W końcu nie potrwa to długo.- powiedział Louis.
-Ok.- odpowiedziałyśmy.
-To widzimy się nie długo.- powiedział Harry.
-No. To do zobaczenia.- powiedziałam.
-Paaaaa !!!-krzyknęli.
-Paaaa!!!-odpowiedziałyśmy.
Zaraz po tej rozmowie odebrałyśmy bilety i załatwiłyśmy sobie najbliższy lot do LA. Ja poszłam do domu się spakować i musiałam iść do rodziców poprosić o pomoc. Bałam się trochę tego jak zareagują ale pewna siebie poszłam. Drzwi otworzyła mi mama.
-Hej mamo.
-Cześć. Coś się stało ?
-W pewnym sensie.
-To chodź. Siadaj.
-Mamo, bo chodzi o to czy mogłabyś z tatą przez jakiś czas zaopiekować się Darcy ?
-A coś się stało ?
-Muszę wyjechać.
-A gdzie ? A co jest coś nie tak ? Jesteś chora ? Albo coś z Harrym ?
-Nie wszystko ok. Właśnie chodzi o to, żebym mogła spotkać się z Harrym. A on jest w Los Angeles i chciałabym żebyście przez ten czas się zaopiekowali małą.
-Oczywiście, że się zaopiekujemy. Co to za pytanie. A kiedy tam lecisz ?
-No właśnie za nie całą godzinę mam odprawę.
-O to już lepiej idź.
-Dobrze. Dziękuję.
-Tylko zadzwoń jak już dolecisz.
-Dobrze zadzwonię. To papa.
Taksówka zawiozła mnie na lotnisko gdzie czekała już na mnie Chelsea. Po odprawie byłyśmy już w samolocie. Po około 9 godzinach , wylądowałyśmy na lotnisku w LA.
-Ej. A gdzie my mamy teraz iść ?- zapytała Chel.
-No właśnie nie wiem. Nie pomyślałam o tym wcześniej.
-Dobra zaraz zadzwonię do Louisa.
-Ok. Ale czekaj, czekaj. Chyba ich widzę.
-Gdzie ?
-No tam. To nie oni ?
-To oni ! Chodź do nich.
Ciągnąc za sobą walizki doszłyśmy do naszych chłopaków. Pojechaliśmy do hotelu w którym byli zakwaterowani wszyscy. Wzięli nam osobne pokoje. Umówiliśmy się, że spotkamy się wszyscy rano. Harry zaprowadził mnie do pokoju.
-Dziękuje. Teraz już sobie poradzę z rozpakowaniem.
-Ale ja ci chętnie pomogę.
-Ale ja bardzo dziękuje. Nie będę cię wykorzystywać.
-Ale ty mnie wcale nie wykorzystujesz. Proszę pozwól mi ci pomóc.
-Nie mam sumienia odmawiać.
-No widzisz.- powiedział po czym położył mnie na łóżku.
-No i gdzie to rozpakowywanie. Miałeś mi chyba pomóc.
-Rozpakowanie zajmie nam 5 minut. A teraz trzeba się odprężyć.
-Ale ja czuję się świetnie. Niczego mi nie potrzeba.
-Tylko tak mówisz.
-No dobrze. Tylko Harry, mi na razie Darcy wystarczy. Ja nie chcę mieć na razie drugiego dziecka.
-Ależ spokojnie. Nie musimy na razie planować drugiego dziecka.
Kolejnego dnia rano spotkaliśmy się wszyscy razem. Chłopcy zabrali nas na małą wycieczkę po LA. To miasto było ogromne. Czas tak szybko zleciał, że już był wieczór. Szłam szeroką ulicą z Harrym.
-Mogę o coś zapytać.?- zapytał Harry.
-Jasne.
-Zrobiłaś sobie tatuaż ?
-Zauważyłeś ?
-No pewnie, że tak.
-Tak. Postanowiłam, że coś zmienię. To było w dzień waszego wyjazdu.
-A czemu akurat koniczynka ?
-Na szczęście.
-Musisz pokazać Niallowi. Jego to najbardziej ucieszy. No bo wiesz symbol Irlandii.
Odpowiedziałam tylko uśmiechem.
-A planujesz robić sobie jeszcze jakieś tatuaże ?
-Nie wiem. A czemu pytasz ?
-Bo zaraz będziemy przechodzić obok najlepszego studia tatuażu w całym LA.
-No nie wiem. Zobaczę.
Dochodziliśmy już do studia. Nie wiedziałam, czy wchodzić tam czy nie. Już Harry miał przechodzić obok studia gdy pociągnęłam go do środka.
-Jednak się zdecydowałaś ?- zapytał.
-Tak. A co ? W końcu chyba raz się żyje, nie ?
-Oczywiście, że tak. A co chcesz sobie zrobić ?
-Jak byłam mała pomyślałam, że jak będę miała dziecko to wytatuuje sobie pierwszą literę imienia za uchem.
-Chcesz literę D za uchem ?
-Tak. A co ? To zły pomysł ?
-Nie. Wręcz przeciwnie. To urocze.
-Tak myślisz ?
-Tak. I dlatego ja też zrobię sobie taki tatuaż.
-Naprawdę ?
-Tak. W końcu jesteśmy rodziną.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Oboje zrobiliśmy sobie takie same tatuaże i zadowoleni opuściliśmy studio. Gdy wróciliśmy do hotelu wszyscy byli zaskoczeni naszą nową ozdobą. Jednak wszystkim się ona spodobała. Gdy Liam z Harrym i Niallem grali w bilarda ja siedziałam przeglądając jakiś magazyn. Nagle podszedł do mnie Zayn.
-O nie grasz z chłopakami ?
-Przegrałem.
-Oj. Biedaczek. To chodź tu siadaj koło mnie.
-Myślałem, że nigdy nie zrobisz sobie tatuażu.
-No widzisz. A tu takie zdziwienie.
-A poszłabyś ze mną i Liamem do studia ?
-A co będziecie robić sobie tatuaże ?
-To znaczy ja tak. Ale Liam to chyba nie. On idzie dla towarzystwa.
-Jasne. Czemu nie ? Chętnie pójdę.
W Los Angeles zostałyśmy jeszcze tydzień. Po tygodniu wróciłyśmy do Londynu. Zaraz po tym wrócili chłopcy. Zakończyli swoją trasę ale i tak obie wiedziałyśmy, że to nie koniec ich tras koncertowych.
TRZY LATA PÓŹNIEJ
Właśnie trwały przygotowania do ślubu mojego z Harrym. Miałam już 23 lata więc był to dobry czas. Ślub miał odbyć się oczywiście w Londynie. Zaproszenia dostali chyba wszyscy. Było tych osób bardzo dużo. Na świadków oczywiście wybraliśmy Chel i Louisa. Nadszedł wreszcie ten długo wyczekiwany dzień. Wszystkie druhny zebrały się u mnie w domu i pomogły mi w przygotowaniach. Suknia ślubna, welon to wszystko wyglądało jak z bajki. Dzieci wraz z Lux zostały pod opieką bardzo zaufanej osoby. Wszystko było już gotowe. Gdy dotarliśmy już do kościoła dla naszych gości prawie nie było miejsca. Jednak wszystko się udało. Oboje powiedzieliśmy tak. Czas było na dalszą część uroczystości. Pierwszy taniec i zabawa do białego rana. O północy był czas na oczepiny. Stanęłam na środku i rzuciłam welon. Złapała go oczywiście Chelsea. Wszyscy bili brawa. Pomogłam założyć jej welon gdy podszedł do nas Louis. Postanowiłam, że zostawię ich samych.
~Oczami Louisa~
-Cieszę się, że to właśnie ty złapałaś welon.
-A czemu ?
-Bo………
~Oczami Chelsey~
Nagle zobaczyłam, że Louis klęknął przede mną. Wszyscy obecni skierowali buzie na nas.
-Chel czy zostaniesz moją żoną ? Chcę spędzić z tobą resztę swojego życia.
-Oczywiście, że tak.
~Oczami Louisa~
Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Nagle zobaczyłem, że Chelsea cała zbladła.
-Co się dzieje Chel ?
-Nie nic. Wszystko ok, tylko tak mi słabo.
Zobaczyłem, że ona upada, złapałem ją. Ktoś szybko przyniósł wodę. Chel się powoli ocknęła.
-Nic ci nie jest, słońce ?
-Nie. To z tych emocji.
-Jednak powinnaś iść do lekarza.
-Dobrze pójdę. Ale jutro dobrze ?
-Dobrze. Może chcesz jechać do domu ?
-Nie. Nie jest jeszcze ze mną tak źle.
-W takim razie zapraszam do tańca.
NASTĘPNEGO DNIA
Nicole i Harry wraz ze swoim dzieckiem pojechali na podróż poślubną. Chcieli spędzić czas razem jako rodzina. Ja niestety musiałam iść do lekarza żeby uspokoić Louisa.
-To co jedziemy do lekarza ?-zapytał Louis.
-Tak. Ale ja mogłabym sama pojechać.
-Nie ma mowy.
-Ale….
-Żadne ale. Jedziemy razem i już.
Pojechaliśmy do lekarza. Po usłyszeniu wyniku mało nie zemdlałam. Okazało się, że znowu jestem w ciąży. Louis był zachwycony. Cieszył się, jednak ja nie byłam taka szczęśliwa, bo myślałam, że przynajmniej teraz mogę bez problemu zacząć naukę na jakiejś uczelni. Louis jednak zapewnił mnie, że ze wszystkim sobie poradzimy. Po powrocie do domu szybko zadzwoniłam do Nicole.
-Halo ? Nicole ?
-Tak. Hej. Co tam u was słychać ?
-A wszystko dobrze. Lepiej powiedz co u was ?
-Świetnie. Odpoczywamy. Wreszcie czujemy się jak prawdziwa rodzina. Teraz sobie spacerujemy po plaży.
-To widzę, że wszystko ok.
-Tak. Ale coś słyszę, że u was coś nie za dobrze.
-A wiesz…..
-No mów.
-Jestem znowu w ciąży.
-To świetnie. Czemu się nie cieszysz ?
-Bo myślałam, że będę mogła bez żadnego problemu iść na uczelnie. A tym razem będzie kolejne dziecko.
-Oj, przestań. Przecież wszyscy wam pomogą. Ja i Harry również. Nie ma się czym przejmować.
-Dzięki. A kiedy wracacie ?
-No już nie długo. Nie martw się jak tylko przylecę to do ciebie wpadnę.
-Dzięki. To do zobaczenia i miłego pobytu.
-Dzięki. Pozdrów Louisa i chłopców.
-Jasne. Zaraz przekaże pozdrowienia.
Zaraz po narodzinach drugiego dziecka Chel i Louisa tym razem dziewczynki odbyło się ich wesele. Kilka miesięcy po ślubie odbyły się chrzciny małej Amy.
TRZY LATA PÓŹNIEJ
Trzy lata później to ja urodziłam dziecko. Chłopczyka. Ja i Harry postanowiliśmy wreszcie poczuć się jak prawdziwi rodzice. Ja skończyłam studia i zostałam prawnikiem. Chłopcy jako zespół przystopowali troszkę i mieli więcej czasu dla siebie. Wszyscy się spotykaliśmy, rozmawialiśmy i prowadziliśmy normalne życie tak jak wcześniej. Zayn też poznał dziewczynę z którą miał pewne plany na przyszłość.
KILKA LAT PÓŹNIEJ
Mam już 34 lata. Harry 35, Chelsea 33, Louis 38 a reszta 36. Chłopcy skończyli już ze śpiewaniem, ja i Chelsea miałyśmy już zawody i prace. Miałam już dwoje dzieci: 16-letnią córkę Darcy i 8-letniego synka Nicka. Tworzyłam szczęśliwą rodzinę z Harrym. Byłam z nim po prostu szczęśliwa. Chelsea również miała dwójkę dzieci: 16-letniego syna Nialla i 13-letnią córkę Amy. Nasze dzieci przyjaźniły się ze sobą, szczególnie te starsze.
~Oczami Chelsey~
Przygotowywałam kolacje w kuchni.
-Mamo ! Mamo !- wołała Amy.
-Co się stało kochanie ?
-Niall całuje się z jakąś dziewczyną przed domem. I to chyba jest Darcy.
-Dobrze. Ale to jest jego prywatne życie. Nawet jeżeli się z kimś całuje. I pamiętaj nie można tak skarżyć.
-No dobrze. Ale żeby potem nie było, że nie mówiłam.
Następnego dnia postanowiłam pójść do sklepu. Poszłam na dział z magazynami. Niestety to co użalam minęło moje oczekiwania. Na okładce wszystkich znanych czasopism widniał mój syn całujący się z córką Nicole i Harrego. Kupiłam tą gazetę i postanowiłam pójść z tym do Nicole.
-O hej. Wejdź.
-Hej. Chciałam porozmawiać.
-A coś się stało ?
-W pewnym sensie.
-No dobrze to siadaj. Może coś do picia ?
-Nie dziękuje.
-No dobrze. Więc o co chodzi ?
-Widziałaś to ?- powiedziałam pokazując gazetę.
-Czy to nasze dzieci ?
-Tak. Całują się.
-No widzę. Nie da się ukryć.
-I co teraz z tym zrobimy ?
-Nie wiem. Porozmawiaj z Louisem, ja porozmawiam z Harrym a potem porozmawiamy z Niallem i Darcy.
-Dobrze. Jak załatwię już to z Louisem to do ciebie zadzwonię.
-Ok. To do zobaczenia.
~Oczami Nicole~
-Cześć. Już wróciłeś ?
-No a ile można być na zakupach.
-Słuchaj Darcy całowała się z Niallem.
-Przecież Niall ma 36 lat a ona dopiero 16.
-Ale nie z tym. Z Niallem od Louisa i Chel.
-Są razem ?
-No wygląda na to że tak. I jeszcze mają zdjęcie na pierwszych stronach gazet. Zobacz !
-No widać, że to coś poważnego.
-I co teraz zrobimy ?
-A co my możemy zrobić ? Nawet jeżeli zabronilibyśmy im się spotykać to i tak by się spotykali.
-To prawda. A ty co byś zrobił jakby twoi rodzice zabronili się spotykać z dziewczyną, którą kochasz ?
-Zrobiłbym wszystko aby się dalej z nią spotykać.
-Ale jeżeli on ją skrzywdzi albo na odwrót to co będzie między nami a Louisem i Chel ?
-Sądzę, że Niall i Darcy są dobrze wychowani i nigdy by tak nie postąpili.
-Masz rację. Teraz tylko trzeba porozmawiać z Darcy.
-Jutro z nią porozmawiamy.

~Oczami Chelsey~
-Louis, widziałeś kto jest na okładkach gazet ?
-Nie, a kto ?
-Twój syn.
-Jak to ? Pokaż.
-Zobacz.
-Spotyka się z Darcy ?
-Na to wygląda. Co teraz zrobimy ?
-A co my możemy zrobić ? I tak co byśmy nie powiedzieli będą się spotykać.
-O Niall ! Wróciłeś.
-Tak.
-Możemy porozmawiać ?-zapytał Louis.
-Jasne. A coś się stało ?
-Zobacz ! Jesteś na okładkach.
-Ale to nie ja !
-Nie kłam. Wiemy, że to ty.- powiedziałam.
-No dobra to ja. Ale co z tego ?
-Słuchaj po prostu powiedz, że spotykasz się z Darcy ?
-Tak spotykam.
-To dlaczego nam tego wcześniej nie powiedziałeś ?
-Bo na pewno zabronilibyście się mi z nią spotykać.
-A skąd wiesz ?
-Nie wiem.
-No właśnie. Jesteśmy szczęśliwi, że wam się układa.
-Naprawdę ?
-Tak. Ale następnym razem mów nam o wszystkim.
-Jasne. Dzięki. Kocham was.
-My ciebie też.

Darcy i Niall są ze sobą szczęśliwi. Nie długo będą obchodzić rocznicę swojego związku. Nicole i Harry są szczęśliwi jako małżeństwo i doskonale wywiązują się ze swoich obowiązków jako rodzice. Pomagają sobie nawzajem. Często urządzają sobie rodzinne wycieczki. Są wzorową rodziną. Chelsea i Louis również są rodziną, której nie ma się niczego do zarzucenia. Ich syn dobrze się uczy i pomaga w obowiązkach domowych.
[16:16:37] Dominika Dziewisz: Ich młodsza córka Amy również pomaga w domu. Tworzą razem wspaniałą rodzinę. Oczywiście oby dwie rodziny spotykają się co tydzień aby porozmawiać. Są świetnymi przyjaciółmi.
Zayn ożenił się i spodziewa się dziecka. Wyjechał do swojego rodzinnego miasta, gdzie zatrzymał się na stałe. Liam i Niall poszli w swoją stronę. Niall wyjechał do Irlandii aby być cały czas z rodziną a Liam postanowił zwiedzić cały świat u boku ukochanej osoby. Wszyscy prowadzą szczęśliwe życie. Każdy z nich znalazł miłość swojego życia. Każdy z nich nie spodziewał się, że przez jeden wyjazd zmieni się ich całe życie. Jednak życie pisze różne scenariusze. Piątka chłopaków, którzy osiągnęli bardzo wiele. Założyli zespół znany na całym świecie- teraz mają rodziny, kochające żony a przede wszystkim dzieci, które wniosły do ich życia coś pięknego. Dwie dziewczyny z Polski, przyjechały na wymianę do Anglii. Mające własne marzenia. Osiągnęły coś co praktycznie było niemożliwe. Jednak warto. Warto wierzyć, warto mieć marzenia. Dlatego nigdy nie mów nigdy.

THE END


czwartek, 25 lipca 2013

Chelsea i Nicole cz. IX

-Jasne. Tylko się przebierzemy.- powiedział z zadowoleniem Zayn.
Przebraliśmy się, po czym pojechaliśmy do klubu. Było tam trochę osób ale chyba o to właśnie chodzi. Wypijając po jednym drinku chłopcy porwali nas do tańca. Wtedy poczułam, że nadal jestem młodą dziewczyną, która chce się bawić. Zrozumiałam, że nie byłam jeszcze gotowa na dziecko. Ale czasu nie dało się cofnąć. Kochałam swojego małego synka. W końcu to on dawał mi szczęście. Bawiliśmy się tak dobre parę godzin. Każdy taniec popijaliśmy drinkiem. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 3 nad ranem. Chyba trochę przesadziliśmy, bo chłopacy już za bardzo się w ciągali w tą atmosferę. A Niall nawet zapalił papierosa z Zaynem. Nicole świetnie się bawiła ale też chyba zaczęła namawiać chłopców na powrót do domu. Ledwo wyszliśmy z klubu. Chłopcy byli pijani a my też nie byłyśmy za trzeźwe. Przez całą drogę strasznie się śmialiśmy a Zayn i Niall znów palili. W końcu doszłam do domu z Louisem. Ale nie zapowiadało się zbyt dobrze. Mój tata nie spał i czekał na nas w salonie. Niestety może by nas nie usłyszał gdyby nie Louis, który strasznie głośno krzyczał.
-A co to ma być ?- zapytał zdenerwowany tata.
-Nic. Louis idź do pokoju.
-Jak to nic. On jest kompletnie pijany.
-Nie przesadzaj.
-A ty ? Piłaś coś ?
-Nie.
-Kłamiesz. W takim razie chuchnij….. Piłaś.
-No i co z tego ? Chyba mam już 18 lat, które spędziłam w domu, bo opiekowałam się dzieckiem.
-No właśnie masz dziecko. A chodzisz po klubach i pijesz.
-A ty myślisz, że to jest takie proste. Ja jestem jeszcze młoda. Mam przed sobą całe życie a nie tylko nauka i dziecko.
-To po co robiłaś sobie to dziecko ?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. W tym momencie chciało mi się płakać więc pobiegłam do swojego pokoju.
W TYM SAMYM CZASIE
~Oczami Nicole~
Cały czas strasznie się śmiałam razem z Harrym. Otworzyliśmy drzwi od domu, gdzie czekali już na nas moi rodzice- strasznie zdenerwowani.
-A co wy robicie u nas w domu ? Chcieliście nas odwiedzić ?- zapytał Harry.
-Chcieliśmy przekazać wam wasze dziecko ale zobaczyliśmy, że was nie ma.- powiedziała moja mama.
-Może powiecie, gdzie byliśmy ? Było by miło.
-Nie ważne.- odpowiedziałam szybko.
-Piliście tak ?- zapytała mama.
-Ależ skąd. Skąd te podejrzenia ?- ze śmiechem mówił Harry. Po jego zachowaniu można było się domyślić, że coś pił.
-Jak wy się zachowujecie ? Macie dziecko a chodzicie na imprezy ?!
-Chciałam jakoś odreagować.
-Co odreagować ?!- krzyknął tata.
-A wy myślicie, że to tak fajnie mieć dziecko jeszcze się uczyć i prowadzić normalnie życie. Ja też chcę czasami gdzieś wyjść i poczuć, że jestem młoda.
Po tych słowach pobiegłam do pokoju, gdzie zaraz za mną przybiegł Harry. Od razu obydwoje poszliśmy spać.
DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ
~Oczami Nicole~
Darcy miała już pół roku. Trzeba było wreszcie pomyśleć o jakiś chrzcinach. Ze swojej strony wybrałam Chel, a Harry wybrał oczywiście Louisa. Miesiąc po uroczystości odbyły się chrzciny Nialla. Chelsea wybrała na chrzestną mnie a Louis wybrał Harrego. Wszyscy byli tym rozbawieni, że wymieniamy się tak rolami. W wrześniu obie razem z dziećmi pojechałyśmy do Polski pozałatwiać wszystkie sprawy dotyczące dzieci. Po tygodniu wróciłyśmy. Jako rodzice bardzo dobrze wywiązywaliśmy się z tych ról. Jakoś godziliśmy to z innymi obowiązkami. Czas tak szybko leciał, że już przyszły święta. Ja i Harry oraz moi rodzice zostaliśmy zaproszeni do rodziców Harrego na wigilię. Ja i Harry pojechaliśmy pokupować jakieś prezenty. Kolejnego dnia po centrach handlowych jeździłam z chłopakami aby im doradzać. Przyszedł dzień wigilii. Obładowani paczkami ruszyliśmy w rodzinne strony Hazzy.
~Oczami Chelsey~
Ja i Louis zostaliśmy wraz z moimi rodzicami również zaproszeni do jego rodziców do Doncoaster. Byłam właśnie w pokoju pakując ostanie paczki. Nagle do pokoju wszedł Louis.
- I co gotowa ?- zapytał.
-Gotowa.
-To co jedziemy ?
-Tak, tylko jeszcze musimy poczekać na moich rodziców.
-Ale oni już czekają na dole.
-Aha. No to w takim razie możemy już jechać.
Całe trzy dni świąt zleciały bardzo szybko i rodzinnie. Rodzinna Louisa była dla mnie bardzo miła i gościnna. Cieszyłam się, że to właśnie z nim tworzę rodzinę. Sylwester spędziłam z Louisem w naszym domu przed telewizorem.
~Oczami Nicole~
Siedziałam w pokoiku małej przy jej łóżeczku. Poczułam ciepłe ręce hardego, które obejmują mnie w talii.
-Mogę ?- zapytał, wskazując miejsce koło mnie.
-Pewnie. Nie musisz pytać.
-Moja mała…
-Zobacz ! To już rok odkąd się poznaliśmy, odkąd jesteśmy razem. To wszystko zaczęło się rok temu. A teraz siedzimy razem przy naszym dziecku.
-Kto by wcześniej pomyślał, że tak teraz będzie.
-I jeszcze jesteś moim narzeczonym.
-A ty moją narzeczoną.
-Kochasz mnie ?
-Nawet nie wiesz jak bardzo. A ty ?
-Ja ciebie też kocham. Po nad wszystko.
-Będziesz mnie zawsze kochał ?
-Oczywiście. Co to za pytanie ?
-Normalne. Chcę mieć pewność, że nigdy nie zakochasz się w innej dziewczynie.
-Ale ja już się zakochałem.-po tych słowach poczułam jakby ktoś odebrał mi cały świat.
-Zakochałem się w swojej to znaczy naszej córce. I to wy jesteście kobietami mojego życia. Nigdy nie przestane was kochać i nigdy was nie zostawię.- po tych słowach mocno i czule pocałowałam Harrego. Nie sądziłam, że mogę kiedykolwiek pokochać tak drugą osobę.
Wybiła północ. Nastał Nowy Rok. To było coś wspaniałego. W tej chwili poczułam się tak jak rok temu.
LUTY
W lutym obchodziliśmy urodziny Harrego(20) i roczek naszego małego słoneczka. Goście przyszli do nas do domu. Darcy podostawała piękne prezenty od swoich chrzestnych i nie tylko. Miesiąc później taką uroczystość urządzili Chel i Louis.
KWIECIEŃ
Siedziałam w domu. Szykowałam coś w kuchni. Do domu przyszedł Harry.
-Cześć kochanie.
-Cześć. Co tam słychać ?
-Słuchaj, chyba musimy porozmawiać.
-O co chodzi ?
-No bo dobrze wiesz jaki mam teraz napięty plan w związku z zespołem.
-No wiem. To chyba wiadomo, skoro jesteś gwiazdą.
-No nie ważne. Bo Paul nam dzisiaj powiedział, że za trzy dni rozpoczynamy trasę koncertową.
-Ale gdzie ?
-Po Europie.
-Zostawisz mnie z dzieckiem ?!
-Ale wiedziałaś, że tak będzie. W końcu gram w zespole.
-Tak wiedziałam. Ale myślałam, że odpuścicie sobie mając małe dzieci.
-Ale wiesz, że to nie moja wina.
-Mogłam zostać w Polsce i nie mówić ci o tej całej ciąży.
-Co ty wygadujesz ?!
-Wiesz co zostaw mnie ok. !- po tych słowach wybiegłam z domu. Usiadłam na ławce w parku. Łzy zalewały mi oczy.
-Mogę usiąść ?- usłyszałam po czym podniosłam głowę i zobaczyłam Nialla.
-Jasne. A tak właściwie co ty tu robisz ?
-Miałem iść do kumpli. Ale, czy ty płakałaś ?
-Nie.
-Przecież widzę. Co się stało ?
-Jedziecie w trasę, prawda ?
-Harry ci już powiedział ?
-Tak, powiedział. Czyli to prawda.
-Słuchaj wszyscy byli w szoku. Nikt się nie spodziewał teraz trasy.
-Ale czy akurat teraz on musi zostawić mnie i dziecko ?! Czemu akurat teraz ?!
-Wiem, że ci trudno. Ale nie tylko tobie. Harry też to mocno przeżył.
-Ale….
-Powinnaś z nim porozmawiać. Każdy to przeżywa. Myślisz, że jak to wyglądało między Louisem a Chel. Ona też mało co nie rozniosła domu. Ale trzeba się z tym pogodzić. Nim się obejrzysz to wrócimy.
-Dzięki za tą rozmowę.
-Nie ma sprawy. Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
-Wiem, ale naprawdę dziękuję.- powiedziałam po czym mocno przytuliłam się do Nialla.
-To chodź ! Odprowadzę cię do domu.
-Ok.
Niall odprowadził mnie do domu.
-Harry !- krzyknęłam. Jednak odpowiedziała mi cisza. Poszłam na górę. Był w pokoju małej. Trzymał ją na rękach podśpiewując coś pod nosem.
-Słuchaj Harry. Ja to wszystko przemyślałam. Wiem, że to twoja praca a ja wiążąc się z tobą byłam na to przygotowana. Przecież nie długo i tak się spotkamy i znów będziemy razem.
-Jesteś pewna ? Ja mogę zostać.
-Nie ! Będziesz miał więcej czasu dla przyjaciół. Oderwiesz się. W końcu nie mogłabym zabrać ciebie twoim fanką.
-Dziękuje. Kocham Cię. Nie martw się. Nim się obejrzysz już będziemy razem.-powiedział po czym mocno mnie przytulił.
Nadszedł dzień wyjazdu. Kiedy widziałam jak się pakuje, myślałam że pęknie mi serce. Razem z Chel odwiozłyśmy chłopców na lotnisku. Pożegnałyśmy się i wracałyśmy do domów. Zaprosiłam ją do siebie z Niallem. Po krótkiej chwili obydwoje byli już u mnie.
-Hej. Wejdź.
-Dzięki za zaproszenie. Nie wiem co bym zrobiła gdybym miała tak siedzieć sama w domu.
-No ja też nie. Chyba bym oszalała.
-Ale mamy jeszcze rodziców. Chociaż….
-Oni też mają swoje życie. Nie możemy im zaprzątać wszystkiego.
-Masz rację.
-Kawa, Herbata ?
-Kawa.
-Oczywiście. Już robię.
-A jak samopoczucie ?
-W miarę. A twoje ?
-Też tak sobie. Ciężko ale trzeba się jakoś z tym pogodzić. W końcu wiedziałyśmy co nas czeka.
-Też prawda. Proszę.- powiedziałam podając filiżankę kawy.
-Dzięki.
-A jak mały ?
-A wszystko dobrze. A twoja ?
-Też dobrze. Mają dopiero rok. Jejku jak ten czas szybko leci.
-No.
-A właśnie. Jak tam wybrałaś już kierunek ?
-Właśnie się zastanawiam. Ale już w przyszłym tygodniu jadę zawieźć papiery.
-To jak coś to ja pojadę z tobą.
-Jasne, nie ma sprawy.
-Słuchaj, pamiętasz jak miałyśmy po 13 lat i mówiłyśmy o swoich planach związanych z tatuażami.
-No pamiętam.
-No właśnie. A jesteśmy teraz w Londynie. Mamy okazje to spełnić.
-Masz rację. W końcu nic nie mamy do stracenia. Chłopcy w trasie. My mamy czas wolny.
-No to chodź.
Obie ruszyłyśmy oddać dzieci rodzicom i poszliśmy do najlepszego studia tatuaży w mieście.
-Dzień dobry.- obie przywitałyśmy się.
-Dzień dobry.- odpowiedział tatuażysta.
-My chciałyśmy zrobić sobie jakieś tatuaże.
-Ależ proszę bardzo. Tylko proszę o dowody osobiste.
Wręczyłyśmy dowody i zaczęłyśmy wybierać wzory tatuaży. Ja na samym początku pomyślałam, że chcę jakiś mały więc zrobiłam sobie małą koniczynkę na ręce. Byłam pierwsza. Bałam się ale w końcu jakoś się przełamałam. Bolało strasznie, chociaż tatuaż był mały. Chelsea poszła po mnie. Zrobiła sobie w tym samym miejscu co ja kluczyk. Zadowolone opuściłyśmy studio.
-I co ?- zapytałam.
-Fajnie. Ale bolało.
-No niestety musiało. Ale efekt niesamowity.
-Cieszę się, że to zrobiłyśmy.
-Ja też. Dobra chodź teraz gdzieś na drinka.
Po drinku odebrałyśmy dzieci i rozeszłyśmy się do swoich domów. Minął tydzień kiedy dostałam sms od Liama, żebym weszła na skypa razem z Chel. Oczywiście zadzwoniłam zaraz do niej i zaprosiłam do siebie. Weszłyśmy szybko na komputer.
-Wiesz o co może chodzić ?- zapytała Chel
-Właśnie nie. Boję się, co to może być.
-Ja też.
SKYPE
-Hej dziewczyny.- powiedział Liam.
-Hej Liam. Słuchaj o co chodzi z tą rozmową ?- zapytałam.
-Zaraz wszystkiego się dowiecie.
-A czemu ty nam tego teraz nie powiesz ?- zapytała Chelsea.
-Spokojnie. Już będziecie wszystko wiedzieć. A teraz was zostawiam.
Gdy Liam odszedł na ekranie ukazał się Louis i Harry.
-Cześć dziewczyny !- krzyknęli razem.
-Cześć !- odpowiedziałyśmy.
-Mamy dla was niespodziankę. – powiedział Louis.
-Jaką ?- zapytałam.

-Jak wiecie jesteśmy teraz w Los Angeles i będziemy tu przez dłuższy czas.- mówił Harry.  

wtorek, 23 lipca 2013

Chelsea i Nicole cz. VIII

Najbardziej ucieszył się Harry, że razem z Louisem będą ojcami w równoczesnym czasie. Wszyscy nam pogratulowali. Nadszedł jednak czas kiedy o wszystkim trzeba było powiedzieć Paulowi. Razem więc wszyscy odwiedziliśmy go w jego posiadłości.
-Cześć Paul !- krzyknęli razem chłopcy.
-Cześć. A co się stało, że mnie odwiedzacie ? I to jeszcze w towarzystwie tych pięknych pań.
-Mamy sprawę.- zaczął Zayn.
-Co się stało ?
-Dziewczyny są w ciąży.- powiedział Liam.
-Z kim ?
-Nicole ze mną a Chelsea z Louisem.- powiedział Harry.
-To gratuluje, ale też nie mieliście innego czasu na robienie sobie dzieci.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Myśleliśmy, że gorzej zareaguje na tę wiadomość jednak nie było tak źle. Jeszcze Paul na koniec rozmowy dodał.
-Ale pamiętajcie ! To, że będziecie mieć dzieci nie oznacza, że nadal będziecie ciężko pracować, chodzić na próby i jeździć w trasy. Zrozumiano ?
-Tak. !!!- odkrzyknęli wszyscy.
Po rozmowie wszyscy najpierw pojechaliśmy coś zjeść a następnie pojechaliśmy do domu.
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
Minęło już trochę czasu. Był ostatni dzień wakacji. Chcieliśmy je spędzić wszyscy wspólnie razem, jednak nie udało się to. Chłopcy musieli jechać do swoich rodzin. Oczywiście mam na myśli Liama, Zayna i Nialla. Chelsea z Louisem udali się do jego rodziców poinformować ich o dziecku. Ja i Harry postanowiliśmy szukać domu. Podczas szukania Harry pociągnął mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić. Zaprowadził mnie przed pewien dom. Był ładny. Weszliśmy do środka. Był duży i nowo wyposażony.
-A co to ?
-Nasz nowy dom.
-Jak to ?
-Przed chwilą go kupiłem.
-Ale mu jeszcze nie ustaliliśmy jaki kupujemy ? Podjąłeś tą decyzje sam ? Uważasz, że się nie znam ? I dokonam złego wyboru ?
-Nie, to nie tak. Ja po prostu chciałem…
-No co chciałeś ? Chciałeś kupić ten dom, który tobie odpowiada. Ja tu nie mam nic do powiedzenia tak ?
-Nie, po prostu…
-Dobra. Już skończ to.
-Ale czekaj.
Poszłam przed siebie. Nie rozumiałam dlaczego tak postąpił. Myślałam, że razem podejmiemy tą decyzję. Jednak od już wszystko podjął sam. Chodziłam tak ulicami do godziny 16.00. Wróciłam do domu. Poszłam do salony, jednak nikogo tam nie było. Na stole leżała kartka. Podniosłam ją i przeczytałam. Pisało na niej, że mam wyjść z domu i iść w stronę plaży, a po drodze będę spotykała inne podpowiedzi. Więc tak też zrobiłam. Wyszłam i ruszyłam w stronę plaży. Po drodze otrzymałam kilka podpowiedzi. Gdy doszłam już na plażę zobaczyłam kolejną kartkę na której pisało, że ma iść w kierunku gdzie prowadzą ślady. Nie wiedziałam jakie to mogą być ślady jednak po chwili zobaczyłam na pisaku idący pas róż. Z każdym krokiem zbierałam kolejne róże. Robiło się ciemno, a droga było długa. Nagle zobaczyłam światełka. Podeszłam bliżej. Zobaczyłam koc, koszyk a wokół tego pełno płatek róż i świeczek. Nagle poczułam ciepły oddech na karku. Odwróciłam się. Był to oczywiście Harry, który stał przede mną z bukietem róż.
-A co to mam być za szopka ? Myślisz, że kilkoma różami załatwisz sprawę ?
-Nie. Wcale tak nie myślę. Zorganizowałem to z innego powodu.
-No to niby jakiego ?
-Chcę udowodnić ci jak bardzo cię kocham. I, że zawsze jesteś i byłaś i będziesz dla mnie najważniejsza.
-To wszystko ?
-Nicole jesteś kobietą mojego życia. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty. Chciałbym z tobą to znaczy z wami spędzić resztę swojego życia.- mówił Harry po czym nagle uklęknął.
-Nicole czy zostaniesz moją żoną ?
Wydawało się jakby cały świat stanął w miejscu. Byłam w szoku. Nie spodziewałam się tego .
-Oczywiście, że tak. – po tych słowach Harry włożył mi pierścionek na palec i oboje się pocałowaliśmy.
-Kocham Cię. – powiedziałam czule go całując.
-A ja kocham was.- odpowiedział Harry dotykając mojego brzucha.
Po tej romantyczniej kolacji na plaży razem z Harrym udaliśmy się do domu. Chcieliśmy iść już do naszego nowego domu, jednak nie było tam wszystkich rzeczy. Kolejne dni leciały bardzo szybko. Zaczął się już wrzesień.
~Oczami Chelsey~
Nadszedł wrzesień a to wiązało się z pójściem do szkoły. Byłam pozytywnie nastawiona to tego, chociaż bałam się, że potem będę musiała chodzić do szkoły z brzuchem. Ale do tego miałam jeszcze trochę czasu. A z resztą był to mój najważniejszy rok, bo zdawałam maturę. Był pierwszy miesiąc szkoły, który minął w mgnieniu oka. Wszystko było jak najlepiej.
~Oczami Nicole~
Czas na studia. Już październik więc trzeba się znowu uczyć. Wybrałam się na kierunek: prawo. Wszyscy byli zdziwieni moim wyborem no ale cóż. Zapisałam się do najbliższej uczelni, aby mieć blisko w razie jakby się coś działo. Byłam już w piątym miesiącu i zaczął pojawiać się brzuch. Zaczęło mnie zastanawiać czy paparazzi nie będzie się czegoś doszukiwało ale wiedziałam, że prędzej czy później wszystko się wyda. Musiałam udać się do ginekologa na badania. Harry chciał pójść ze mną. Poszliśmy więc razem. Weszliśmy do gabinetu.
-Dzień dobry.- przywitaliśmy się.
-Dzień dobry. Proszę siadać. Widzę, że mamy tutaj młodych rodziców.
-Tak.- odpowiedziałam.
-Dobrze. No więc zapraszam panią na kozetkę.
Położyłam się na kozetce podciągając bluzkę tak aby było widać brzuch.
-Dobrze, to teraz zrobimy USG.- poinformował nas doktor.
Harry przez cały czas trzymał mnie za rękę. Czułam się przy nim naprawdę bezpiecznie.
-Proszę. Widzicie to ?
-Czy to nasze dziecko ?- zapytał zauroczony Harry.
-Tak. Proszę teraz jak biję jemu serce.
Ten dźwięk był niepowtarzalny. Wtedy czułam, że naprawdę boje w mnie drugie życie.
-Czy chcą państwo poznać płeć dziecka ?
-Chcemy ?-zapytałam Harrego.
-Chcemy. Chcę wiedzieć jaką płeć ma nasz skarb.
-Dobrze. A więc proszę zobaczyć. Wszystkie rysy wskazują, że jest to dziewczynka.
-Moja mała.-powiedział Harry zapatrzony w ekran.
Na koniec wizyty dostaliśmy zdjęcia z USG naszego dzidziusia. Jeszcze nigdy nie widziałam Harrego takiego szczęśliwego. Oczywiście tylko po wyjściu od lekarza rzuciło się na nas paparazzi robiąc zdjęcia. Następnego dnia już byliśmy na okładkach magazynów.
Kolejnego miesiąca to Chelsea miała wizytę u ginekologa. Wybrała się do niego oczywiście z Louisem. Nie przejmowaliśmy się już prasą ani fotoreporterami, bo i tak o wszystkim już wszyscy wiedzieli.
~Oczami Louisa~
Byłem taki szczęśliwy, że zobaczę swoje dziecko. I dowiem się jaką ma płeć. Weszliśmy do gabinetu.
-Dzień dobry.- przywitaliśmy się.
-Dzień dobry. Proszę siadać.
-Decydujące USG ?
-Tak.-odpowiedziała z uśmiechem na twarzy Chelsea.
-Dobrze a więc proszę aby położyła się pani na kozetce.
Chel zajęła swoje wyznaczone miejsce.
-Dobrze. To zaczynamy. Z dzieckiem jest wszystko w porządku.
-Czy to jest ?
-Tak to państwa dziecko. A teraz proszę posłuchać bicia serca.
Ten dźwięk był taki hipnotyzujący. Mógłbym go słuchać cały czas.
-Czy chcą państwo znać płeć ?
-Oczywiście.- odpowiedziałem szybko.
-Wygląda na to, że jest to zdrowy, silny chłopak.
W głowie miałem tylko słowa doktora. Będę miał syna. To było takie niesamowite. Niestety nie kiedy występowały drobne komplikacje ze stresu wywołanego maturą. Ale wszystko wracało do normy. Zbliżały się święta. Ja i Chel mieliśmy je spędzić z rodzicami. Chelsea zaprosiła swoich rodziców tutaj, ponieważ chciała, żeby to wszystko zobaczyli i mogli tu zostać aby być przy wnuczku.
~Oczami Nicole~
Ja te święta miałam spędzić w gronie najbliższych. Moi rodzice mieli przyjechać, żeby już zostać tu na stałe. Wigilia miała się odbywać u rodziców Harrego. Byłam już w 7 miesiącu ciąży. Powoli sobie nie radziłam
Było ciężko pogodzić to wszystko z nauką, mimo tego, że wszyscy na studiach mnie wspierali. Harry zajmował się wystrojem naszego nowego domu. A ja, ja cały czas poświęcałam nauce. Wielką pomoc otrzymywałam również od reszty chłopaków. Szczególnie Niall był bardzo opiekuńczy. Pomagał mi i to bardzo. Wreszcie nadeszła wigilia. Spędzona została w bardzo miłym gronie. Naszym prezentem dla rodziców było mieszkanie. Bardzo blisko nas aby mieli blisko. Louis jako prezent dla Chelsey kupił im wspólny dom zaraz nie daleko od naszego. Gdybyśmy się nie znali teraz zostalibyśmy sąsiadami. Sylwester również spędziliśmy razem. Chłopcy śpiewali, grali. Świetnie się razem bawiliśmy. Chłopcy wypili kilka piw. Niestety mi i Chel zostały tylko soczki. Przyszedł kolejny nowy rok. Nikt by się nie spodziewał, że czas aż tak szybko zleci. Rok temu związałam się z Harrym, a teraz oczekuje na nasze wspólne dziecko. Był styczeń i urodziny Zayna, które spędziliśmy bardzo skromnie bowiem ja i Chel byłyśmy w ciąży a on nie chciał robić jakieś hucznej imprezy, żeby nie robić nam przykrości. Oczywiście pozostałą cześć dni wolnych spędzałyśmy na nauce. Kiedy nadszedł luty obchodziliśmy urodziny Harrego. Również skromnie, ponieważ na luty wypadał termin mojego porodu. 3 dni po urodzinach Hazza do mnie przyszedł do pokoju w którym się uczyłam.
-Mogę wejść ?- zapytał.
-Jasne.
-Możemy porozmawiać.
-Tak. A coś się stało ?
-No, bo wiesz, że teraz są te promocje płyt i w ogóle.
-Tak. No ale o co chodzi ?
-No, bo ja właśnie z tego powodu muszę wyjechać.
-Na ile i gdzie ?
-Do Los Angeles na niecały miesiąc.
-Nie cały miesiąc. Kiedy ja mogę urodzić w każdej chwili ?
-Ale ja tu przylecę w razie czego.
-Ale mnie to nie obchodzi. Ty miałeś być przy porodzie. A teraz co odwalasz ?
-Kochanie ale…
-Jakie kochanie. ? Kiedy ja mam nie długo rodzić ty mi oznajmiasz, że wyjeżdżasz. Nie mogłeś wybrać innego terminu ?
-Ale dobrze wiesz, że to nie ode mnie zależy.
-Ale mnie to nie obchodzi. Mogłeś załatwić, żeby było inaczej.! Auuu !
-Co się stało ?
-Mam skurcze, bo się denerwuje. I to przez ciebie.
-Ale ja naprawdę nie chciałem, żeby tak wypadło.
-Ale to już nie jest ważne. Pokazałeś jak się w to wszystko angażujesz. ! Auuu!
-Ale ja naprawdę….
-Już temat skończony. Teraz sobie możesz jechać ! Auuuu.!
-Wszystko ok. ?
-Tak. Auuuuu !!!!!!!!!! Harry ja chyba rodzę.
-Dobrze to ja już dzwonię po karetkę.
Karetka szybko przewiozła mnie do szpitala. Od razu powiedzieli, że idziemy na salę. Harry był przy porodzie. Cały czas trzymał mnie za rękę. Po kilku minutach urodziłam zdrową córeczkę. Leżałam już na sali trzymając małą na rękach. Byłam bardzo zmęczona więc od razu zasnęłam. Jednak po dwóch godzinach się obudziłam. Powoli otwierałam powieki gdy usłyszałam głos Harrego. Śpiewał jej. To było urocze móc to słyszeć. Nagle usłyszałam jak mówi do niej moja kochana, małą Darcy. Zrozumiałam, że to imię jest wymarzone dla jego małego skarba. Reszta odwiedziła mnie i małą w szpitalu. Byli nią zauroczeni. Po trzech dniach wróciłyśmy do domu. No naszego nowego domu. Pokoik małej był uroczy. Harry cały swój wolny czas poświęcał na opiekowaniu się Darcy. Ja zaczęłam zdrowiej się odżywiać i chodziłam na siłownie aby zgubić zbędne kilogramy. W gazetach już pisało, że urodziłam i że Harry został ojcem. Miesiąc później z bólami brzucha do szpitala trafiła Chelsea.
~Oczami Chelsey~
Miałam straszne skurcze. Louis wezwał karetkę, która zawiozła mnie do szpitala. Rodziłam. Nie trwało to zbyt długo. Najważniejsze było, że Louis był cały czas przy mnie wspierając mnie z całych sił. Urodziłam zdrowego chłopaka. Byłam szczęśliwa, że już po wszystkim. Po kilku dniach wróciłam do naszego nowego domu. Również zapisałam się na siłownię gdzie chodziłam razem z Nicole. To Louis najwięcej czasu poświęcał małemu, ponieważ ja już niedługo miałam pisać maturę. Nasz mały Niall -tak daliśmy mu na imię, miał już 3 miesiące. Rósł tak szybko. Jednak ja w tym miesiącu pisałam maturę. Byłam cała w stresie. Jednak udało się zdałam.
-Zdałam !!!!
-To super !- krzyknęli wszyscy.
-Świetnie.- powiedziała Nicole.
-No to trzeba to jakoś uczcić.- zaproponował Zayn.
-Ale nie da rady.- powiedziała ze smutną miną Nicole.
-Dlaczego ?- zapytał Niall.
-Przecież mamy dzieci.- odpowiedziałam również smutna.
-No to w takim razie wypijemy po kieliszku szampana.- Harry.
-Świetny pomysł.-powiedział Liam.
Cały czas widziałam smutne miny chłopców ale także Nicole. Brakowało nam zabawy, wspólnych spotkań. Cały swój czas poświęcałyśmy albo nauce albo dzieciom. Wykańczało nas już to. Nagle zobaczyłam, że zrezygnowana Nicole siada na sofie i płacze. Podeszłam do niej.
-Co się stało ?
-Mam już tego dość. Jak nie nauka to dziecko. Ja już nie mam na to wszystko siły.
-Ja też. Nie myślałam, że to będzie takie trudne.
-A po za tym odbieramy to też chłopakom a ja tego nie chcę.
-Ja też.
-Wiesz co. Mam to wszystko gdzieś. Chcę iść na imprezę, zabawić się. Chcę zapomnieć o tej smutnej, szarej codzienności.
-Właśnie. W końcu jesteśmy młode. Mamy całe życie przed sobą.
-Chłopaki.- krzyknęła Nicole.
-Co się stało ?- zapytał Louis.
-To idziemy na tą imprezę ?- zapytałam.
-Ale jak to ?-zapytał zdziwiony Harry.
-No normalnie.- powiedziała Nicole.

-Trzeba w końcu jakoś uczcić mój sukces.- powiedziałam.